niedziela, 27 grudnia 2015

"Nierozłączni" Część 2


Następna notka będzie jeśli pod tym postem pojawią się trzy komentarze :) Życzę miłego dnia ;)
######################################################
Pół roku później...
Patrycja była już oficjalnie jedną z bezdusznych.
Jej charakter zmienił się diametralnie.Ta zmiana zaczęła się nie podobać Demonowi.
~Kiedyś była taka idealna a teraz?Zachowuje się jakby nie miała uczuć.Zabija bez mrugnięcia.A po jej temperamencie nie ma nawet śladu,teraz jest uległa.Zachowuje się jakby była pusta w środku.To już nie dziewczyna którą pokochałem-Rozmyślał czekając na dziewczynę,miał dla niej jedną misję-Muszę ją jakoś przywrócić do normalności-Tą myślą zakończył rozmyślania ponieważ przyszła ta o której tak długo myślał.

-Chciałeś mnie widzieć?-Zapytała.
-Ta-Powiedział obojętnie-Musisz dziś iść do magazynu promieni-Obserwował czy na jej twarzy zajdzie choć jedna zmiana-No wiesz to ten gang który pozabijał całe rodziny członków nierozłącznych-Z zaskoczeniem zaobserwował małą zmianę na wzmiankę o nierozłącznych.Otóż w oczach Patrycji pojawił się błysk smutku-Chciałbym abyś wzięła od promieni pewne przedmiot,jest to katana z moim imieniem na ostrzu-Powiedział-To bardzo cenna rzecz.Możesz się spodziewać spotkać tam pewną paczkę która będzie chciała także zdobyć ten miecz więc wyruszaj już teraz-Powiedział a dziewczyna wyszła z sali.
~Jestem ciekaw jak potoczy się sprawa-Pomyślał-Mam nadzieje że nierozłączni zjawią się tam...Pójdę za nią-Stwierdził-Będę ją śledził i w razie czego pomogę-Z taką myślą wybiegł za dziewczyną.

Patrycja weszła po cichu do magazynu i rozejrzała się.
Miecz leżał na podeście.Wyjęła sztylety i ruszyła w stronę katany.
Ubrana była w czarny strój ninja,na twarzy miała maskę tak że widać było tylko jej oczy.
Uśmiechnęła się lekko widząc tylko jednego strażnika katany.
Podeszła do niego od tyłu i ogłuszyła.Mężczyzna upadł nieprzytomny na podłogę.
-Coś za łatwo mi poszło-Mruknęła i sprawdziła na swoim zegarku kilka danych.
~No tak-Pomyślała-Jeśli tego dotknę podniosę na nogi cały magazyn i wszystkie promienie-Pokręciła głową.
Usłyszała cichy szelest i podniosła wzrok.
Zobaczyła trzy postacie w cieniu.
~Kolejni strażnicy?-Pomyślała.
Zrobiła kilka kroków w stronę katany gdy usłyszała zimne słowa które przecięły ciszę.
-My to weźmiemy-Powiedział jakiś chłopak.
Patrycja prychnęła pod nosem.
-Taa jasne-Warknęła.
-Nas jest więcej-Stwierdził inny chłopak.
-No i co z tego?-Zakpiła.
Chłopaki spojrzeli po sobie.
Dziewczyna nadal nie mogła rozpoznać głosów a tym bardziej sylwetek stojących w cieniu.Ale zdawało jej się że skądś ich zna.
-Wyzywam cię na pojedynek-Odezwał się...chyba przywódca.
Patrycja zaśmiała się przerażająco.
-Dajesz-Zakpiła i ustawiła się jak do pojedynku.
Z cienia wyszedł...
-Nie...-szepnęła cicho i schowała sztylety.
~Nie mogę z nim walczyć-Pomyślała.
-Jestem Maks przywódca nierozłącznych-Powiedział jej przeciwnik.
Patrycja spojrzała mu w oczy i zrobiła kilka kroków w jego stronę.
-Weź katanę-Szepnęła-Weź ją i nie wchodź mi więcej w drogę bo następnym razem cię zabije!-Krzyknęła i odwróciła się.
-Stchórzyłaś-Zakpił Maks.
W oczach Patrycji pojawiła się wściekłość.
Wyjęła sztylet i rzuciła nim obok Maksa trafiając w starą skrzynię.
Kamil podszedł do przedmiotu i z szokiem spojrzał na dziewczynę.
-Co jest?-Zapytał Maks patrząc na Kamila ten nie odpowiedział tylko podbiegł do dziewczyny i wtulił się w nią jak w ulubionego pluszaka.
Z oczu dziewczyny popłynęły łzy.Osunęła się razem z chłopakiem na kolana i wtuliła w niego.
-Nie możliwe-Powiedział Maks i jednym ruchem zdjął maskę dziewczyny.
Maks spojrzał w pełne łez oczy Patrycji i zacisnął zęby.
-Kamil odsuń się od niej-Warknął gdy ten wyciągnął łańcuszek Patrycji-Jak śmiesz jeszcze to nosić!-Krzyknął i zerwał z jej szyi łańcuszek odrzucając go w kąt.
Kamil został siłą od niej odciągnięty a Maks popchnął dziewczynę tak że wylądowała kilka metrów dalej.
-Wyrzekłaś się nas!-Krzyknął chłopak i wyciągnął swój miecz-Zakończę to tu i teraz!-Powiedział.
Patrycja zaobserwowała że Kamil wyrywa się Maćkowi i chce podbiec jej pomóc.
Zamknęła oczy widząc ruch ręki Maksa.
~Żegnajcie-Pomyślała a po chwili otworzyła oczy słysząc upadający miecz.
Spojrzała na postać nad nią.
-Demon?-Zdziwiła się.
Szaro włosy stał teraz nad Maksem i patrzył na niego groźnie.
-Tyle dla was zrobiła,a ty masz czelność podnosić na nią miecz?To że was zostawiła stało się dla ochrony.Polują na nią gorzej niż na zające.Chciała waszego bezpieczeństwa a wy co?Zawsze sądziłem że jesteś najmądrzejszy Maks-Powiedział-Ale widocznie najmądrzejszy z was jest Kamil-Spojrzał kątem oka jak rudowłosy przytula i pociesza jego księżniczkę.Był mu za to ogromnie wdzięczny.Spojrzał jeszcze tylko krytycznie na Maksa i Maćka i podszedł do Patki i Kamila.
-Nic ci nie jest-Zapytał czule dziewczyny.
-Nie-Powiedziała smutno.
-Idziesz z nami czy zostajesz z nimi?-Zwrócił się do Kamila.
Kamil spojrzał na Patrycję z uśmiechem.
-Odzyskałem siostrę...drugi raz jej nie stracę-Powiedział.
-Wracajmy do domu-Powiedziała Patrycja trzymając Kamila i Demona za ręce.


Po powrocie Demon pokazał Kamilowi jego pokój i zostawił jego i Patrycję tłumacząc że musi coś załatwić.
~Wróciła moja Patka-Uśmiechnął się do swoich myśli.

W nocy Demona obudziło nieśmiałe pukanie do jego pokoju.
Wstał i przecierając zaspane oczy otworzył drzwi.Zdziwił się widząc tam Patrycję.
-Co się stało?-Zapytał spoglądając na nią oceniająco.
Miała na sobie czarne spodenki sięgające przed kolano i czarną podkoszulkę.
-Mogłabym dzisiaj spać z tobą?-Dziewczyna spuściła głowę pod jego zdziwionym spojrzeniem.
-Słucham?-Zdziwił się.
-Ech...nie ważne-Westchnęła i już chciała odejść gdy Demon złapał ją za rękę i pociągnął w stronę łóżka uprzednio zamykając drzwi.
-Co się stało?-Zapytał gdy się już położyli.On leżał za nią trzymając rękę na jej brzuchu.
-Miałam koszmar-Mruknęła wtulając się w niego.
Od niedawna czuła do niego coś więcej niż zwykłą przyjaźń.Pociągała ją ta jego aura mroku,szare głębokie oczy i...i wszystko inne co w nim było.Lubiła jego wady i zalety.Lubiła w nim wszytko.Cwaniacki,ironiczny,szeczery nieważne ważne że uśmiech.
-O czym?-Zapytał delikatnie masując jej brzuch.
Dziewczyna odwróciła się w jego stronę wtulając się w jego koszulkę.
-Na początku był to zwyczajny sen...śniłam o tobie-Powiedziała-Śniłam że byliśmy nad morzem,chodziliśmy po plaży-Uśmiechnęła się delikatnie-Było tak pięknie...za pięknie-Powiedziała przytulając go mocniej-Pojawił się Maks.Miał przerażający uśmiech.Chciał mnie zastrzelić.Ale ty idioto ochroniłeś mnie-Warknęła ostatnie zdanie.
-To chyba dobrze,nie?-Zaśmiał się.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy poważnie.
-Nie przeżyłabym bez ciebie-Powiedziała zupełnie poważnie-Gdy umarłeś w moi m śnie...Nie mogłam się obudzić.Wokół mnie pojawiła się ciemność.Przerażając a i taka...pusta.Byłam tam sama.Zaczęłam krzyczeć twoje imie...Obudziłam się dopiero gdy usłyszałam twój głos-Spojrzała mu głęboko w oczy-Mówiłeś że zawsze będziesz ze mną,że mam się nie bać-Powiedziała a z jej oczu popłynęły łzy-Dlatego musiałam do ciebie przyjść musiałam sprawdzić czy jesteś-Demon spojrzał jej w oczy i pocałował delikatnie w usta.
-Nie zostawie cie-Powiedział i zaśmiał się cicho widząc rumieńce na policzkach dziewczyny.
-Nie musisz tego robić-Mruknęła.
Demon obrócił się tak że teraz zawisł nad nią.
-Muszę bo cię kocham-Powiedział całując ją głęboko.
-Naprawdę?-Zdziwiła się na co uśmiechnął się cwaniacko.
-Jesteś moja księżniczko-Powiedział-Moja,moja i tylko moja-Wtulił się w śmiejącą się dziewczynę.
-Taa?A jak nie chcę?-Zapytała z tym samym uśmiechem.
Chłopak wzruszył ramionami wziął ją na ręce kierując się w stronę łazienki.
-Co robisz?-Zdziwiła się.
-Idziemy na basen mała.Od początku poznania cię chciałem cię tam zabrać.Żebyśmy razem popływali ale ty nigdy nie miałaś czasu-Powiedział i wrzucił ją w ciuchach do basenu.
Gdy się wynurzyła spojrzała na niego z mordem w oczach.
-Zajebie-Mruknęła.
-No ale żeby zaraz wyznanie miłosne-Zaśmiał się.
Dziewczyna wyszła z wody i wepchnęła go do basenu.
-I jak miło?-Zaśmiała się.
Chłopak złapał ją za rękę i pociągnął na głębszą wodę.
-Demon...-Zwróciła uwagę chłopaka-...ja nie mam tu gruntu-Powiedziała.
-No i co z tego?-Zapytał gdy zobaczył że dziewczyna wtula się w niego ze strachem.
-Nie umiem pływać-Powiedziała cicho.
-Słucham?-Zdziwił się.
-No pływać nie umiem-Powiedziała patrząc mu w oczy ze strachem.
Demon był wyższy od niej i ona już tu nie miała gruntu.
-To dlatego nie chciałaś ze mną chodzić na basen-Stwierdził.
-Tak-Mruknęła.
Chłopak wziął ją na ręce jak księżniczkę i zaczął chodzić po całym basenie.
~Wygląda teraz tak słodko i niewinnie tak bezbronnie-Pomyślał z czułością.
-Kocham Cię-Powiedziała cicho dziewczyna.
-Ja ciebie też-Powiedział całując ją w czoło.








sobota, 26 grudnia 2015

"Nierozłączni" Część 1


To opowiadanie będzie miało kilka części.
Dedykuję go mojej ukochanej przyjaciółce Adriannie :)
Nie kupiłam ci wielkiego prezentu kochana ale mam nadzieję że opowiadanie się spodoba :D
A propo życzeń! Chciałaby wszystkim życzyć abyście byli szczęśliwi w nowym roku! :* I żebyście komentowali ;) 
######################################################
-Widzimy się jutro przed szkołą chłopaki!
-No jasne Patka!
-Nara!
-Pa!
Piętnastoletnia dziewczyna weszła do domu w którym obecnie pomieszkiwała.
Był to dom jej wuja.
-No kurwa wreszcie już myślałem że cię tym razem ufo porwało!-Wydarł się od progu wuj na dziewczynę.
-Pół tonu ciszej jeśli łaska-Warknęła i skierowała swoje kroki w stronę swojego pokoju.
Nie zdążyła nawet wejść na schody gdy jej wuja złapał ją za ramie i wysyczał.
-Mam ciebie dość!Jutro po wyjściu do szkoły możesz już tu nie wracać!
Piękne niebieskie oczy spojrzały na wuja pusto i skierowały się w stronę jej pokoju.

Całą noc nie spała.Rano szybko ubrała się i wyszła z domu.Ubrana była w ciemne jeansy,białą koszulę i czarną skórzaną kurtkę której rękawy podwinęła pod łokcie.
Miała spory kawałek drogi do szkoły a nie mieszkała w dobrej dzielnicy aczkolwiek jej jakoś specjalnie to nie przeszkadzało i postanowiła się przejść.

Gdy dotarła pod szkołę przywitała się z kolegami.Tak KOLEGAMI bo nigdy jakoś specjalnie nie miała koleżanek.Zapewne domyślacie się że była typem dziewczyny która od małego grała w piłkę,skakała po drzewach i tym podobne.
-No siema-Przywitała się podając rękę każdemu.Było ich trzech.
Blond włosy Maks,brązowowłosy Maciek i chłopak o rudych włosach,Kamil.
Wszyscy łącznie z Patrycją mieli niebieskie oczy.Ich paczkę nazywano "Nierozłączni",Patrycja była kimś takim jak szefowa ich paczki.Podejmowała ważniejsze decyzje i wspierała ich.
Spojrzeli na nią z dziwnymi minami.
-Co znów zrobiliście?-Zapytała bo zbyt dobrze znała te miny.
Zawsze gdy oni w coś się wpakowali ona musiała ich wyciągać!
-Daniel powiedział że jesteś idiotką no i jakoś się tak złożyło że wyzwałem go na pojedynek.No wiesz...ty kontra on-Oczy dziewczyny rozszerzyły się w szoku.
Złapała Kamila za "szmaty" i warknęła.
-Czyś ty do reszty zdurniał?!Przecież wiesz że w TYCH pojedynkach wygrany może zabić przegranego!Jeśli przegram to zginę!
Oni spojrzeli na nią ze zrezygnowaniem.
-Dobrze wiesz że nie chcemy abyś zginęła...-Zaczął Maks ale Patrycja przywaliła mu z pięści w twarz.
-Po szkole nie mam dokąd iść!Wuj wyrzucił mnie z domu a teraz jeszcze to!Dobrze wiecie że choćbyście chcieli to u żadnego z was nie mogę spać bo wasi rodzice mnie nie lubią!-Krzyknęła i pobiegła na lekcje.


Siedząc na lekcji wosu (wiedza o społeczeństwie) nie mogła się skupić na tym co mówił nauczyciel.
-Panno White przyjdzie dziś pani do odpowiedzi-Stwierdził pan Werein.
-Muszę?-Spytała nieprzyjemnie.
-Tak-Odpowiedział "słodkim" tonem.
Patrycja z cichym westchnieniem wstała i podeszła do tablicy.
-Powiedz mi...czy wiesz jak inaczej mówi się na marihuanę?-Brwi dziewczyny podjechały w górę.
-Nie wie pan?-Zakpiła lecz widząc ostrzegawcze spojrzenie nauczyciela oparła się o ławkę-Można na przykład powiedzieć "blant".
-Jaki gang obecnie rządzi w naszym mieście?-Dziewczyna prychnęła pod nosem.
-To oczywiste!W naszym mieście rządzą "Bezduszni"-Powiedziała kręcąc głową.
-Hmm...Co dzieje się w naszym mieście po zmroku?-Zapytał.
Patrycja spojrzała za okno na stary zniszczony budynek.
-Po zmroku wychodzą najgorsze ścierwa by zapolować...
-Co robią?-Drążył.
Dziewczyna zacisnęła zęby i spojrzała w oczy nauczycielowi.
-A jak pan myśli profesorze?-Zapytała przybierając bojową pozę-Na pewno nie chodzą i nie rozdają cukierków!
-Kogo chcą wyeliminować bezduszni?-Pytał nieugięcie nauczyciel.
-Wszystkie inne silne gangi,paczki i grupy-Westchnęła i przetarła oczy.
Spojrzała w stronę klasy.
-Dlaczego nikogo tu nie ma?-Zdziwiła się dziewczyna.
Nauczyciel usiadł za biurkiem i spojrzał na White.
-Kazałem im wyjść 
-Dlaczego?
-Bo chciałem tylko z tobą porozmawiać.Chciałem wiedzieć czy wiesz w co wpakowali cię koledzy-Westchnął-Wiesz że Daniel Red jest dość blisko bezdusznych.Jeśli wygrasz,nierozłączni będą na czarnej liście bezdusznych a jeśli przegrasz...zginiesz-Spojrzał jej w oczy.
Patrycja usiadła na ławce i spojrzała na zegarek.
~15 minut do pojedynku-Pomyślała.
-Masz broń?-Zapytał nauczyciel.
Dziewczyna wyciągnęła dwa średniej długości bardzo ostre sztylety.
-Jesteś bardzo dobra...-Przytulił ją nauczyciel.
Pan Werein był dla Patrycji jak ojciec od czasu gdy tylko przekroczyła próg tej szkoły.
White spojrzała w oczy mężczyźnie.
-Muszę już iść-Powiedziała gdy była przy drzwiach.

Pojedynek miał odbyć się na dziedzińcu szkolnym.
-Choćby nie wiem co się stało nie możecie wejść do pojedynku.Niech wam nawet nie przyjdzie do tych pustych łbów aby mnie ratować-Powiedziała i spojrzała na wszystkich trzech.
-Powodzenia-Powiedzieli Maks i Maciek.
Patrycja odwróciła się lecz po chwili ktoś złapał jej ramię,odwrócił i przytulił.
-Przepraszam że cie w to wpakowałem-Wyszeptał Kamil.
Patrycja przytuliła całą trójkę.
-Pamiętacie?-Zapytała wyciągając położoną płasko rękę-Nierozłączni-Cała trójka położyła dłonie na dłoni dziewczyny.
-Nierozłączni-Powiedzieli wszyscy.
-Pamiętajcie-Ostrzegła ich-Nie próbujcie mi pomóc-Powiedziała i odeszła na swoje miejsce na polu walki.
Wyciągnęła sztylety i stanęła dwa metry przed niebiesko włosym Danielem.
-Witaj Red-Powiedziała zimno.
-Witaj White-Odpowiedział z uśmiechem wyższości chłopak.
Patrycja uśmiechnęła się i rozejrzała dyskretnie.
~Cholera-Pomyślała.
W tłumie wokół niej było wielu kolegów Daniela a w pewnej odległości stali bezduszni.
-Zaczynajcie!-Krzyknął chłopak który miał zapewne być "sędzią".
Patrycja uniknęła ciosu Daniela i rozcięła mu prawą dłoń.
Chłopak syknął z bólu.Patrycja ominęła kolejny cios.Spojrzała na swoją paczkę.Nim zdążyła spojrzeć na Daniela ten powalił ją jednym ciosem.Szybko się jednak podniosła i zrobiła Redowi płytką choć bolesną szramę na torsie.
Chłopak spojrzał na dziewczynę ze wściekłością.
Rozpoczęła się prawdziwa walka.Patrycja jak narazie wygrywała,powaliła Daniela i teraz stała nad nim.
Patrycja zdążyła zauważyć tylko złośliwy uśmiech Reda i usłyszeć ostrzegawczy krzyk nierozłącznych.
Dwóch chłopaków złapało ją za ramiona i przytrzymało.
Daniel w tym czasie wstał i spojrzał na nią kpiąco.
-Myślałaś że uda ci się wygrać?-Zapytał.
Patrycja zaczęła się wyrywać.
-Sam byś sobie nie poradził!Sam byś nie wygrał!-Szarpnęła się za co dostała silny cios w brzuch.
Na chwilę straciła oddech.Po tym ciosie nastąpiły kolejne coraz to mocniejsze.
-A teraz?Co o mnie myślisz?-Zapytał Daniel.
-Nic nie warte ścierwo...zabawka bezdusznych-Wychrypiała.
~Skoro mam zginąć to czemu nie jechać po całości?
Tym razem cios trafił w twarz dziewczyny.
-Co ty sobie myślisz?A!Przepraszam!Ty w ogóle nie myślisz!-Krzyknęła gdy uderzył kolanem z całej siły w jej brzuch.
Patrycja teraz nie trzymana przez nikogo upadła na kolana.
-Skoro tak myślisz...-Powiedział gdy dziewczyna łapała powietrze.
Dopiero po chwili Patrycja spojrzała co chce zrobić Daniel.
Podszedł do nierozłącznych trzymanych teraz przez kilku kolegów Reda.
Daniel staną przed Maksem i zamachnął się.
Patrycja złapała swój sztylet i podbiegła stawając pomiędzy Maksem a Danielem.
Dziewczyna zaczęła walczyć z Danielem.
Wystarczyło kilka ruchów a Daniel klęczał przed dziewczyną ze sztyletem wbitym w ramie.
Patrycja odwróciła się w stronę nierozłącznych i poruszając ustami szepnęła.
-Uciekajcie
Maks i Maciek przez chwilę się zastanawiali ale widząc rozkazujące spojrzenie Patrycji postanowili spełnić jej prośbę.
Kamil podbiegł do niej.
-Nie zostawię cię samej-Powiedział.
-Nie bądź śmieszny-Warknęła.
Kamil złapał ją za ramiona.
-Spotkajmy się dziś w domu nierozłącznych-Powiedział i uciekł.
Patrycja odetchnęła i spojrzała na Daniela.Podeszła do chłopaka i kopnęła w wystający sztylet tak że został dopchnięty do końca.
-Możesz zadzierać ze mną ale nie z nimi-Wysyczała i wyciągnęła sztylet.
Rozejrzała się za drugim sztyletem lecz nie mogła go znaleźć.
-Tego szukasz?-Zapytał wysoki chłopak o szarych włosach i oczach tego samego koloru.
~Szef bezdusznych-Pomyślała.
Patrycja zacisnęła zęby i odwróciła się z zamiarem odejścia.
Syknęła z bólu gdy sztylet rozciął jej ramię przelatując dalej i wbijając się w pobliskie drzewo.
-Aż tak ci śpieszno do grobu że mi nie odpowiadasz?-Zapytał szaro włosy.
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko schowała drugi sztylet i zaczęła iść w stronę domu nierozłącznych.
-Zadam ci pytanie...jeśli na nie,nie odpowiesz-Zacmokał-Twoi przyjaciele zginą-Powiedział szarooki.
Dziewczyna z zadziwiającą szybkością odwróciła się.
Spojrzała na trzech mężczyzn trzymających Maksa,Maćka i Kamila.
-Zaskoczyli nas-Powiedział Maks.
-Walczyliśmy ale oni byli silniejsi-Powiedział Maciek.
-Czy w takiej sytuacji nie powinniście płacić za własną głupotę sami?Cały czas to ja płacę za waszą głupotę.Czy to nie czas abyście przestali polegać tylko na mnie?-Zapytała pustym głosem.
Była wykończona tym wszystkim.Bolał ją cały brzuch po serii ciosów a do tego jeszcze ramie...
Kamil i Maciek spojrzeli na nią przerażeni.Tylko Maks patrzył dziwnie smutny.
-Ona ma racje-Stwierdził Maks przez co Kamil i Maciek spojrzeli na niego zaskoczeni-Zawsze gdy się w coś wpakujemy ona obrywa.Zawsze gdy mamy problemy ona stara się je rozwiązać.Nie ważne w jak wielkim bylibyśmy dole ona nas z niego wyciągała...Nawet teraz.Wpakowaliśmy ją w walkę z Danielem-Powiedział po czym spojrzał Patrycji w oczy-Teraz nawet nie ma gdzie się podziać a to wszystko przez nas.Bo od zawsze zatrzymywaliśmy ją czy to na piwie czy to na naradach.Załatwialiśmy jej różne akcje przez co przychodziła późno do domu-Stwierdził-To przez naszą głupotę wuj wyrzucił ją z domu....bo nie potrafiliśmy się zająć sami tym czym powinniśmy.Od zawsze to ona załatwiała wszystko za nas...
-To nie prawda!-Wtrącił Maciek za co został obdarzony wściekłym spojrzeniem Maksa.
-A więc powiedz co takiego zrobiłeś?!No co zrobiłeś przez te wszystkie lata?!No właśnie!Nic!...To Patrycja załatwiała nam wszystkie misje,ekwipunek a nawet nieraz chodziła sama na misje obrywając przy tym mocno!I co!?Nadal twierdzisz że nie robiła wszystkiego za nas?!Robiła wszystko żebyśmy my mogli żyć w miarę spokojnie!-Krzyknął wściekły.
Patrycja spojrzała na Maksa ze zmęczeniem.
-To i tak już nie ważne-Stwierdziła.
-Co?-Zdziwił się Kamil.
Patrycja pokazała mu tylko ranę na ramieniu.
-Pamiętacie jak mówiłam że moje sztylety mają pewną moc?
-Jad-Stwierdził Maciek.
Dziewczyna kiwnęła głową i uśmiechnęła się smutno.
-Ale przecież masz serum na ten jad-Powiedział przerażony Kamil.
Dziewczyna spojrzała tylko na niego ze smutnym uśmiechem.
-Miałam dziś tylko jedną-Stwierdziła.
-No...chyba masz!Przecież nic z nim nie...-Nie dokończył bo przerwał mu Maks.
-Nie powiesz mi że uleczyłaś tego dupka Daniela!-Odpowiedziało mu tylko zmęczone spojrzenie.
-Patrycja...-Powiedział Kamil ze łzami w oczach-...powiedz że masz to serum.Powiedz że wszystko będzie dobrze!Powiedz że jutro znów się zobaczymy!Powiedz do cholery!-Zaczął się wyrywać a z jego ust wydobył się szloch.
-Nie rycz-Warknęła na niego.
Szaro włosy spojrzał na dziewczynę spod przymrużonych powiek.
-Po coś go ratowała?!Przecież wiedziałaś że nie masz więcej serum!-Krzyknął Maciek ze łzami w oczach.
Maks na wpół wściekły na wpół przerażony krzyknął.
-Znów chciałaś nas ratować!Gdyby Daniel zginął bylibyśmy na czarnej liście i wtedy bezduszni by nas zabili!
-Brawo-Powiedziała dziewczyna opierając się ramieniem o pobliskie drzewo-Szybko cholerstwo działa-Mruknęła.
-Gdybyśmy nie dali się złapać byłabyś teraz w drodze do domu nierozłącznych gdzie masz serum-Powiedział smutno Kamil.
-Bingo-Powiedziała z cwaniackim uśmiechem próbując trzymać fason.
Patrycja spojrzała na nierozłącznych i wyciągnęła telefon z kieszeni.
-Opiekuj się nimi-Wychrypiała do słuchawki-Zabierz ich w bezpieczne i spokojne miejsce...Zabierz ich do tego miejsca które kupiłam.Będą czekali na ciebie...-Zakaszlała krwią-...na dziedzińcu szkoły.Tylko błagam...opiekuj się nimi-Szepnęła jeszcze i rozłączyła choć ze słuchawki słychać było błagalne krzyki.
-Więc oddajesz nas-Stwierdził Maciek z wyrzutem-A mówiłaś że będziemy na zawsze rodziną!Mówiłaś że nigdy nie oddasz nas Darkowi!
Na twarzy Patrycji pojawił się szok.
-Chciałam żebyście byli szczęśliwi-Szepnęła po czym kaszlnęła.
-Nie pierdol!Nie zależy ci na nas!Zapewne zabierałaś większość kasy dla siebie po misjach!-Na twarzy dziewczyny pojawił się wyraz najszczerszego szoku-Pewnie...-Nie zdążył skończyć ponieważ przerwał mu szarooki uderzając go z całej siły w twarz.
-Dzięki-Powiedzieli równocześnie Kamil i Maks.
-Tak o mnie myślisz?-Zapytała Patrycja podchodząc do Maćka.
Chłopak klęczał teraz przed nią.
-Ja...-Spojrzał na nią ze strachem.
Dziewczyna wyciągnęła tylko z tylnej kieszeni spodni kartę kredytową.
-Założyłam dla was trzy karty.Każdemu po misji odkładałam tam część pieniędzy.Tobie odkładałam moją część bo słyszałam że twoja siostra potrzebuje operacji-Powiedziała i rzuciła mu kartę a na jej twarzy pojawił się wyraz najszczerszej niechęci.
Stanęła przed chłopakami i powiedziała.
-Myślałam że nierozłączni to rodzina.Widocznie myliłam się.Nie rozłączni to tylko banda dzieciaków która stara się być silna-Powiedziała i rzuciła każdemu z chłopaków jego kartę pod nogi.
Odwróciła się i nie zrobiła nawet pięciu kroków gdy upadła.
Maks i Kamil wyrwali się i upadli na kolana koło dziewczyny.
-Patrycja do cholery nie zostawiaj nas!-Krzyknął Kamil ze łzami w oczach.
Dziewczyna nadal oddychała lecz z każdą chwilą coraz ciężej.
Szaro oki przyglądał się całej sytuacji z mieszanką zdziwienia i podziwu dla dziewczyny.
-Przyjedzie po was Darek,zabierze was do bezpiecznego i spokojnego miejsca-Powiedziała dziewczyna trzymając dłoń Maksa.
-Odsuńcie się-Powiedział szaro włosy.
-Demon co ty chcesz zrobić?-Zapytał jeden z bezdusznych szarookiego.
Ten jednak nic nie odpowiedział tylko wyciągnął z tylnej kieszeni małą fiolkę.
-Serum...-Szepnął Kamil ze łzami w oczach.
Szaro oki wlał serum do ust dziewczyny a po chwili ta otworzyła oczy.
-Dlaczego ja nadal żyję?-Zapytała.
Maks i Kamil przytulili ją do siebie.
-Ej spokojnie-Zaśmiała się cicho-Skoro chcieliście bym przeżyła to nie duście mnie!
Chłopcy wstali i podali dłonie dziewczynie.
Gdy Patrycja tylko wstała,od razu spojrzała na szarookiego.
-Dlaczego to zrobiłeś?-Spytała spoglądając mu w oczy.
-Nie dałaś umrzeć Danielowi.Oto powód-Odpowiedział i odwrócił się-Ale gdy spotkamy się następnym razem to...
-...zapalimy razem ćmika-Zaśmiała się po czym odwróciła i spojrzała na Maćka.
-Jednak żyje co?-Zapytała i kopnęła go z całej siły w brzuch-Przyjdź dziś do starego kościoła na końcu miasta-Zwróciła się do Demona.
Demon spojrzał Patrycji w oczy.
-Mam coś czego szukasz od dawna-Odpowiedziała na nieme pytanie.
W szarych oczach pojawił się szok.
-Skąd...
-Nie tylko ty masz w tym mieście jakąś władzę-Stwierdziła i odeszła z Maksem i Kamilem w stronę kościoła.


Wieczorem Patrycja wyciągnęła ze swojej skrytki pewną kasetę.
Gdy stanęła na przeciwko Demona wiedziała że to nie ich ostatnie spotkanie.
-Uwolnij brata-Powiedziała podając mu kasetę.
Demon odszedł zostawiając dziewczynę samą ze swoimi myślami.
Kaseta zawierała dowody które pomogą wydostać się bratu Demona na wolność.


Dwa dni później...
Patrycja siedziała właśnie w salonie swojego nowego domu który kupiła za pieniądze ze swoich misji gdy ktoś zapukał do jej drzwi.
Oczekiwała dziś wizyty Maksa i Kamila którzy mieli dziś wrócić z misji.
-Już idę-Powiedziała gdy pukanie się ponowiło.
Otworzyła drzwi z szerokim uśmiechem ale gdy spojrzała na osoby stojące przed nią na jej twarzy pojawił się szok.
-Co wam się stało!?-Krzyknęła widząc Maksa i Kamila brudnych od krwi i ledwo trzymających się na nogach.
Wprowadziła ich do salonu,opatrzyła rany i kazała się umyć.
Gdy umyci,opatrzeni i najedzeni usiedli w salonie Maks zaczął.
-Zaskoczyli nas-Powiedział i spojrzał w oczy dziewczynie-Maciek był z nimi.
-Z kim?-Zapytała zszokowana.
-"Metalowcy"-Powiedział Kamil.
Patrycja zacisnęła zęby.Metalowcy to ochrona bezdusznych.
-Zostańcie tu-Warknęła i wybiegła z domu zakładając skórzaną kurtkę a jej rękawy podwijając pod łokcie.Włożyła sztylety za pasek a pistolet do kieszeni.
Po chwili słychać było tylko pisk opon motoru.

Gdy dotarła na miejsce spojrzała na dom byłego nierozłącznego.
Otworzyła drzwi do domu z kopa i weszła do salonu gdzie siedział Maciek ubrany w strój metalowca.
-Bardzo szybko się przerzuciłeś-Warknęła wyciągając pistolet.
-Maks i Kamil już przyszli się poskarżyć?-Zapytał imitując głos dziecka.
Patrycja spojrzała na niego z pogardą.
-Myślałam że chcesz być z nami.Myślałam że chcesz normalnego życia-W jej oczach pojawił się ból-Ufałam ci a ty...-Pokręciła głową-Przyszłam cię zabić-Stwierdziła a na jej twarzy pojawił się smutek-...Ale nie potrafię.Jeszcze nie teraz-Wyszła i oparła się o swój motor.
Po jej policzkach spłynęły łzy które wściekle wytarła rękawem.
-Zaufałam mu-Powiedziała kopiąc w motor tak że ten odleciał kilka metrów dalej.
Oparła się o mur i oddychała głęboko patrząc w niebo.
~Za dziesięć minut zmrok...polowanie-Pomyślała i szybko wsiadła na motor.
Do jej domu prowadziło pół godziny drogi.
Jadąc spojrzała na zegarek.
~Cholera już się zaczęło-Pomyślała-Powinnam być już w domu.Jeśli mnie złapią to będzie źle-Przyśpieszyła.
Zeszła z motoru i wstawiła go do garażu.
Otwierała drzwi do domu gdy usłyszała krzyk kilka metrów za sobą.
Odwróciła się i zobaczyła jakiegoś faceta z obrzydliwym uśmiechem nad jakąś kobietą.
Nie zastanawiała się ani chwili gdy zobaczyła że facet chce ją dźgnąć kataną.
Kobieta zamknęła oczy i czekała na koniec.
Patrycja wyciągnęła sztylety i osłoniła kobietę przed ciosem.
-Uciekaj-Powiedziała do kobiety co ta natychmiast uczyniła.
Dziewczyna spojrzała za uciekającą kobietą i tu popełniła błąd.
Mężczyzna wytrącił jej broń z dłoni i przewrócił na ziemię.
-No i co teraz White?-Zapytał mężczyzna-Poddajesz się?-Zakpił.
-Ja nigdy się nie poddaję!Choćby i sama śmierć patrzyła mi w oczy!-Krzyknęła wstając nieco chwiejnie.
~Pistolet!-Krzyknęło coś w jej głowie.
Ręka dziewczyny powędrowała w stronę tylnej kieszeni gdy wpadł jej do głowy pewien plan.
Spojrzała na mężczyznę ze słodkim uśmiechem.Podeszła do niego i delikatnie położyła dłoń na policzku.
Mężczyzna spojrzał jej w oczy i dziewczyna wiedziała że już go ma.
Facet nie zdążył się nawet zorientować kiedy Patrycja wytrąciła mu katanę z ręki i uderzyła pistoletem w skroń.
~A naboje to po co masz?-Pomyślała.
Spojrzała jeszcze raz na ciało pod jej stopami,zabrała sztylety i ruszyła w kierunku domu.
-Nie ma ich tam-Usłyszała głos mężczyzny leżącego na ziemi.
Spojrzała na faceta.
-Co?
Mężczyzna uśmiechnął się przerażająco.
-Idź sprawdź.
Patrycja pobiegła do domu wyciągając sztylety.
-Maks!Kamil!-Gdy wbiegła do salonu ujrzała miejsce walki.
Na podłodze była krew a na ścianie przyczepiony był list.

"Jeśli chcesz ich odzyskać,przyjdź do starego magazynu"

Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy.
-Nie...-Szepnęła i upadła na kolana.
Patrycja wstała i wyciągnęła z za swojej koszuli średniej wielkości srebrny łańcuszek.Otwarła go a jej oczom ukazały się uśmiechnięte buzie chłopaków.
~Cały skład-Pomyślała spoglądając na uśmiechy Maksa,Maćka,Kamila i jej własny.Pod zdjęciem wygrawerowane było "Nierozłączni ".
Przypomniała sobie jak cała czwórka ślubowała sobie wierność aż do śmierci.Każdy z nierozłącznych miał taki łańcuszek.
Patrycja zostawiła łańcuszek widoczny i wybiegła z domu.
Swoje kroki skierowała do starego magazynu.
Cały czas czuła jakby ktoś za nią szedł ale nadal z uniesioną dumnie głową zmierzała w stronę swojego celu.

Gdy wbiegła do magazynu zobaczyła Maksa i Kamila przywiązanych do krzeseł.Byli sami.Patrycja zauważyła na ich bluzach krew.
Nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo podbiegła do nich i przytuliła.
Dopiero wtedy otworzyli oczy.
-Patrycja?-Zapytał zachrypniętym głosem Kamil.
-Uciekaj stąd.Oni chcą cię złapać-Powiedział Maks zmęczonym głosem.
White spojrzała na nich ze smutnym uśmiechem.
-Obiecałam wam że nigdy was nie opuszczę.Obiecałam że będę was chronić choćby za cenę swojego życia więc słowa dotrzymuje-Powiedziała.
-Dlaczego to robisz?-Zapytał Maks ze łzami w oczach.
-Dlaczego nie dbasz o siebie ale o nas?-Tym razem odezwał się Kamil,on również płakał.
Patrycja uwolniła ich i wstając powiedziała.
-Bo jesteście dla mnie jak bracia.Straciłam rodziców.Braci już nie stracę-Powiedziała a po jej policzkach spłynęły łzy-Teraz zaopiekuje się wami Darek-Powiedziała sięgając po telefon,zatrzymali ją jednak chłopacy.Wyrwali jej z rąk telefon i odrzucili w kąt.
-Co...-Nie zdążyła zapytać gdy chłopcy złapali ją za dłonie.
-Nie zostawimy cie-Powiedzieli razem.
-Jeśli mamy zginąć zginiemy jako drużyna-Powiedział z Maks z uśmiechem.
-Jesteśmy w końcu nierozłączni-Zaśmiał się Kamil.
-To był długi dzień, bez Ciebie mój przyjacielu...
Opowiem ci o nim, gdy znowu cię zobaczę.Zaszliśmy bardzo daleko tak, zaszliśmy bardzo daleko, dobrze zaczęliśmy.Opowiem ci o tym, gdy znowu cię zobaczę pozwól, że ci opowiem.Gdy znowu cię zobaczę....Pamiętacie?-Zapytała z uśmiechem dziewczyna.
-See you again-Stwierdził głos za nimi.
-To był długi dzień...-Zaczęła Patrycja patrząc na Maksa.
-...bez ciebie mój przyjacielu...-Maks spojrzał na Kamila.
-Opowiem  ci o nim,gdy znów cię zobaczę...-Powiedział Kamil.
-Zaszliśmy bardzo daleko tak,zaszliśmy bardzo daleko,dobrze zaczęliśmy-Usłyszeli głos Maćka który teraz stanął przed nimi.
-Opowiem ci o tym, gdy znowu cię zobaczę pozwól, że ci opowiem-Powiedziała Patrycja wyciągając rękę w stronę Maćka.
-Gdy znów cię zobaczę-Dokończyli wszyscy razem.
-Jeśli wy macie zginąć to ja też-Stwierdził Maciek-Popełniłem niewybaczalny błąd.Ale teraz to zrozumiałem.Jesteście dla mnie jak rodzina i nie pozwolę wam zginąć beze mnie-Na twarzy każdego pojawił się uśmiech.
Patrycja rozejrzała się dokoła i zrobiła dziwną minę.
-Coś mi tu nie pasuje-Warknęła-Skoro mają nas wszystkich to czemu nas nie zabiją?-Jej czujny wzrok rejestrował dokładnie całe pomieszczenie-Dlaczego nie atakują?To nie możliwe żeby przy takiej okazji dali nam tak po prostu zwiać.
Chłopcy spojrzeli na nią.
-Kurwa-Zaklął Maks przecierając dłońmi twarz-Kamil pamiętasz co mówili jak nas zabierali?
Kamil podrapał się po brodzie i nagle jakby doznał cholernego olśnienia.
-Powiedzieli że zniszczą nam życie w bardziej bolesny sposób-Stwierdził.
Patrycja spojrzała na nich z przerażeniem i zaczęła biec do wyjścia.
Chłopcy pobiegli za nią zdziwieni.
-Patrycja co się dzieje?!-Krzyknął Maciek.
-Oni zabiją wasze rodziny!-Krzyknęła i przyśpieszyła.
Patrycja wbiegła na ulicę gdzie mieszkają nierozłączni i stanęła jak wryta.
-Nie...-szepnęła widząc ciała rodzin nierozłącznych.
Każdy z chłopaków podbiegł do swoich rodziców i zaczął płakać.
Patrycja wyjęła papierosa i drżącymi rękami odpaliła go siadając i płacząc.
-To moja wina...moja wina...moja wina-Szeptała patrząc pustym wzrokiem.
W pewnej chwili zaczęła krzyczeć z bezsilności.Po jej policzkach spływały łzy.
-Jezu Chryste!Patrycja!-Maks potrząsnął dziewczyną z całej siły a ona spojrzała na niego pustymi oczami.
-Moja wina...m-moja wina-Szeptała.
Maks nie zdążył nawet zrozumieć jak dziewczyna tak szybko wstała.
Patrycja stanęła kilka metrów przed Maksem i przyłożyła sobie pistolet do skroni.
-Beze mnie będzie wam łatwiej-Powiedziała i już miała nacisnąć spust gdy ktoś delikatnie ułożył jej ręce wzdłuż ciała i przytulił od tyłu.
-Spokojnie-Szepnął jakiś chłopak-To nie twoja wina-Uspokajał ją-Już wszystko dobrze-Przytulił ją do siebie mocniej.
Nierozłączni patrzyli na tę scenę ze zdziwieniem.
-Dlaczego to robisz?-Zapytała Patrycja.
-Ale co?-Zapytał cicho.
-Pomagasz mi już drugi raz-Stwierdziła.
-Ty też mi pomagasz-Odpowiedział.
-Wiesz kto to zrobił?-Zapytała nadal w jego objęciach.
-"Promienie"-Opowiedział wypuszczając ją ze swoich ramion.
Patrycja odwróciła się i spojrzała w szare oczy.
-Po co tu przybyłeś?-Zapytała.
-Chcę wam zaproponować abyście dołączyli do mojego gangu jako spece od cięższych misji-Powiedział patrząc na Patrycję.
-Co będziemy za to mieli?-Zapytał Maciek.
-U nas będzie wasz dom.Będziecie nadal nierozłącznymi ale połączonymi z nami.
-Często będą misje?-Zapytał Kamil.
Szaro włosy spojrzał na chłopaków i odpowiedział.
-Wy będziecie mieli misje rzadko ale Patrycja...możemy powiedzieć że będzie moim szpiegiem-Stwierdził.
-Nie możemy się na to...-Zaczął Maks.
-Zgadzamy się-Powiedziała Patrycja.
Maks podszedł do dziewczyny i uderzył w twarz.
-Przestań w końcu!-Wydarł się-Bądź choć trochę egoistyczna!Przecież tak nie można!My sobie będziemy siedzieli a ty będziesz chodzić na misje!Ta jasne!Nie ma mowy!-Patrzył na nią z zacientością-Już wolę zdechnąć niż pozwolić ci się poświęcać!Pozwól chociaż abym ja chodził z tobą na misje!
Patrycja stanęła przed nim.
-Zawsze możecie wszyscy odejść!Nie potrzebuję was!-Krzyknęła wściekle i zdjęła pierścień przywódcy,dopiero po chwili zdając sobie sprawę co zrobiła.
Na twarzy chłopaków pojawił się szok.Maks podniósł pierścień i założył go.
-Skoro takie jest twoje zdanie...-Odwrócił się i zabierając ze sobą chłopaków odszedł.
-Maks!Czekaj!-Złapała Maksa za ramie i odwróciła-Ja nie...-Chłopak nie dał jej dokończyć bo przewrócił ją i spojrzał na nią z pogardą.
-Twierdziłaś że to co zrobił Maciek było kary godne.Ale on przynajmniej nie wyrzekł się bycia jednym z nas!Pamiętasz?Gdy ściągniesz nasz pierścień przestajesz być jedną z nas-Powiedział i odszedł.
-Co ja zrobiłam?-Zapytała sama siebie.
Spojrzała w niebo i westchnęła.
Po chwili przed nią uklęknął Demon.
-Oni wrócą-Powiedział kładąc dłoń na jej policzku.
Z oczu dziewczyny poleciały łzy.
-Nie...Maks ma zbyt wiele dumy do tego aby wrócić.Choćby miał umrzeć nie przyzna się do porażki-Szaro oki starł łzę dziewczyny i pomógł jej się podnieść.
-A więc idziesz ze mną?-Zapytał.
-Idę-Powiedziała i ruszyła za Demonem w nieznane.





wtorek, 15 grudnia 2015

Moje myśli...

Czy to jest miłość?
Sama nie wiem może to tylko puste przywiązanie?
No bo skoro nie kochałam cię to dlaczego teraz nie mogę zapomnieć?
Dlaczego gdy podrywałeś inną...ja tak bardzo cierpiałam?
Dlaczego nie mogę przestać myśleć o tobie?
Przecież przed wszystkimi udaję że nie rusza mnie to że nie spotykamy się...
Przecież od zawsze tak było!Kiedy ty mówiłeś że mnie kochasz ja mówiłam że jesteś idiotą!
Więc do cholery czemu nie mogę oszukać siebie?
Co to za głupie uczucie?To na pewno nie miłość...Ale czym jest to uczucie?Przywiązanie?Przyjaźń?Nie wiem.
Błagam wyjaśnij mi kim dla mnie jesteś?
Być może to miłość...lecz ja nie mam serca...ja nie potrafię kochać.
Nie oczekuj ode mnie rozmarzonego wzroku,ciepłych słówek,buziaków co pięć minut...

Od zawsze jestem zamknięta w sobie,lubię samotność i lubię się bać.Może jestem dziwna ale tak jest.

Jestem jak skrzynia.
Większość chłopców których poznałam próbowało otworzyć mnie siłą lub poddawali się już przy pierwszej próbie poznania.

Ale tak się nie da.Nie lubię gdy ktoś zakłóca mój spokój.
Jeśli jakiś chłopak chce ze mną być musi przebyć długą drogę.


...Taką jak ty przebyłeś...Spędziłeś dwa lata na próbie poznania mnie...A odpuściłeś tak łatwo...Twoje usta mówiły mi że mnie kochasz....a potem stwierdziły że jestem "fałszywa",stwierdziłeś że jestem "dziwką"...

Ale czy "dziwką" można nazwać kogoś kto jeszcze nawet nie przeżył pierwszego prawdziwego pocałunku?
Czy można tak nazwać kogoś kto potrzebuje pewnego czasu by przyzwyczaić się że łapiesz ją za rękę?


Najwidoczniej w twoim świecie tak...


Nie martw się...nie zabiję się z takiego powodu...
Nauczyłam się być silna i choćby nie wiem co bronić swoich bliskich,choćby ceną swojego szczęścia,zdrowia czy życia.


Są ludzie którzy cierpią bardziej na przykład moja babcia.
Jest chora.Ma cukrzycę,tarczycę i Bóg wie co jeszcze.
A jednak się nie poddaje.

W chwilach zwątpienia.W chwilach gdy chce się poddać,gdy mam już dość...przypominam sobie jak ona co dzień walczy jak się nie poddaje i uśmiecha.


Czasem kłócę się z rodzicami lub buntuje się przeciw nim ale...choćbym nie wiem jak głośno krzyczała że ich nienawidzę to jest inaczej.Zawsze będę ich kochała.
Kłócę się z nimi tylko dlatego że czasem mam dość samej siebie i nie wiem na kim wyładować złość.


Może to chore ale gdybym tylko mogła przejęłaby całe cierpienie mojej rodziny na siebie a im pozwoliłabym być szczęśliwym.
Choćby beze mnie.Moje cierpienie nie boli.Boli za to ich cierpienie.


Co zrobilibyście gdyby teraz rozpoczęła się wojna?
Walczylibyście?A może przy najbliższej okazji uciekli z rodziną?

Ja poszłabym na front.Walczyć lub zginąć byle za to co kocham.
Za rodzinę i przyjaciół,za marzenia,za kraj,za ojczyznę.

Zawsze twierdziłam że lepiej jest zginąć w obronie tego co się kocha niż żyć ze świadomością że choć wygraliśmy wojnę w świecie...przegraliśmy tę wewnątrz nas.


Wydam wam się wariatką...lecz w jakiś dziwny i pokręcony sposób wiem że kiedyś na pewno przyjdzie mi zostawić rodzinę i przyjaciół w ich obronie.
Nie wiem czy zostawię ją przez własną głupotę czy nie.
Lecz wiem że oni wtedy będą bezpieczni...i to się liczy.
Nie moje szczęście,nie moje życie a oni.
Na razie...na razie cieszę się że jestem z nimi.
Może nawet coś takiego się nie stanie.

Czasem potrafię całymi dniami myśleć o mojej rodzinie,o tym co się stanie...co się stało.
Zadaję sobie pytania typu.
Czy na pewno będą bezpieczni?
Czy znajdę kiedyś miłość?
A może jej nie rozpoznam?
A jeśli ja naprawdę nie mam uczuć i serca?
Na żadne z tych pytań nikt nie chce mi odpowiedzieć.
Lecz gdy tylko zapytam sama siebie:
Dlaczego kryję swoje prawdziwe uczucia i samą siebie?
Wtedy dostaję odpowiedź.Złośliwy głosik w głowie zawsze mi odpowiada:
Bo się boisz...
Wtedy pytam:
Czego?Czego się tak strasznie boję?
Lecz wtedy już nie odpowiada.
Słyszę tylko złośliwy śmiech w głowie.
Jestem psychiczna?Być może.



Pisząc moje myśli chciałam przekazać moje uczucia...
Ci którzy to czytają i tak mnie nie znają więc myśli są bezpieczne...
Zapewne to co napisałam było dziwne ale jaka autorka taki tekst...
Czasem wolę wyrazić swoje uczucia pisząc o nich.
Gdy piszę coś takiego wyrażam prawdziwe uczucia.
Jest to dla mnie jak spowiedź.Oczyszcza i umysł i duszę z nadmiaru emocji.