środa, 11 listopada 2015

Miniaturka-Jak Syriusz Black się zakochał.


Dwudziesto pięcio letnia aurorka szła właśnie w stronę siedziby Zakonu Feniksa.
Została tam przywołana jako jedna z najlepszych do pomocy Zakonowi.
Nikt z Feniksów jej nie znał.
Weszła do pomieszczenia w którym byli Syriusz Black,Remus Lupin,Nimfadora Tonks,Alastor Moody oraz Kingsley Shacklebolt. 
-Witam państwa-Ukłoniła się z należytym szacunkiem na co Black prychnął.
-Zbieramy się.Harry potrzebuje pomocy-Powiedział i wyszedł z kwatery.
Wszyscy stanęli koło siebie i zamieniając w białe obłoki lecieli w stronę ministerstwa.


Pojawili się w Departamencie Tajemnic i rozpoczęli walkę.
Dziewczyna radziła sobie świetnie.
-Schowajcie się dzieciaki!-Krzyknęła do dzieciaków które posłusznie wykonały polecenie.
Spojrzała w stronę kamiennego łuku.Stali tam Potter,Malfoy i Black.
Rozejrzała się i ujrzała Lestrange która chciała rzucić zaklęcie na Blacka.
Dziewczyna zmieniła się w biały dym i w chwili gdy zdezorientowany Black spojrzał na Bellatriks dziewczyna pojawiła się przed nim.
-Protego!-Krzyknęła,zaczęła walczyć z Lestrange.
Przegrywała wyraźnie przegrywała lecz Black zajęty innym śmierciożercą nie mógł nic zrobić.
Dziewczyna zrobiła krok w tył.Była dosłownie o krok od zasłony śmierci.
Dziewczyna w pewnej chwili wyczuła moment w którym Bella spojrzała na Lucjusza i rzuciła w jej stronę Avadę którą jednak ta zwinnie odbiła.
Zdezorientowana dziewczyna nie uchroniła się przed Crucio.
Krzyknęła z bólu i upuściła różdżkę w jeden chwili obok niej pojawił się Malfoy razem z Lestrange.
-Lucjuszu weź ją do Malfoy Manor to Patrycja White aurorka i strażniczka tajemnicy. Ona zna ludzi którzy zdradzają Czarnego Pana-Powiedziała Bellatriks.
Dziewczyna spróbowała wstać ale powaliło ją następne Crucio.
-Nic wam nie powiem!-Krzyknęła.
Syriusz Black zauważył że White zabierają dopiero gdy Lucjusz aportował się z nią.
-Nie!-Krzyknął.
~Cholera ona uratowała mnie a sama dała się porwać-Zaklął w myślach i posłał Avadę w stronę Dołohowa.

Po bitwie w kwaterze głównej zebrał się cały Zakon Feniksa.
-Musimy ją uratować-Powiedział Syriusz i spojrzał na Albusa.
-Severusie powiedz mi...czy panna White jest już w Malfoy Manor?-Zapytał Dumbledor,Snapa.
-Dziś ma odbyć się spotkanie na którym będą chcieli wydobyć z niej tajemnicę-Odpowiedział obojętnie.
-Jak myślicie...White się złamie?-Zapytał jeden z Feniksów.
Albus spojrzał na wszystkich.
-Wybrałem ją na strażniczkę tajemnicy nie bez powodu moi drodzy...Patrycja nie wyda nas choćby miała zginąć,nie leży to w jej naturze aby się poddawać-Powiedział-Nie złamią jej-Powiedział.
-Ale i tak musimy ją uratować!Przecież ona tam zginie!-Syriusz uderzył pięścią w stół-Uratowała mnie więc teraz ja muszę zrobić to samo!
-Myślisz Black że to takie łatwe?-Sarknął Snape.
-Nie Severusie.To nie łatwe ale ona uratowała mi życie.Przejęła walkę z Bellą na siebie tylko po to by uratować mnie-Powiedział poważnie.
Snape stał przez chwilę w szoku.
-Black powiedział do mnie po imieniu...świat schodzi na psy-Warknął Snape.

W czasie gdy Feniksy naradzały się nad sposobem uratowania White.
Dziewczyna została umieszczona w lochu.

Po pół godzinie pojawił się strażnik i złapał dziewczynę za ramię.
Patrycja była ubrana w czarne buty,czarne jeansy i czarną bluzkę na naramkach.
Wprowadzili ją do sali i ustawili ze związanymi rękami na środku sali.
-Witam panno White-Powiedział Voldemort.
-Do widzenia-Warknęła dziewczyna.
Nie złamią jej.
-Crucio!
Dziewczyna o dziwo stała na nogach lecz miała zaciśnięte oczy i zęby.
Gdy Riddle zdjął klątwę dziewczyna odetchnęła.
-Jak miło-Warknęła-Czego chcesz?
-Kto jest zdrajcą w mych szeregach?-Zapytał.
Dziewczyna rozejrzała się i z ironicznym uśmiechem powiedziała.
-Ten w czarnym-Niektórzy śmierciożercy parsknęli śmiechem.
Gadzina zmrużyła oczy i stanęła przed White.
-Postawmy sprawę jasno.Ty mówisz mi kto jest zdrajcą ja puszczam cię wolno-Powiedział.
-Wierzysz w to co słyszysz gadzino?-Zapytała dziewczyna arogancko za co oberwała Crucio.
Upadła na kolana a jej oczy zaszkliły się.
-Nadal nic mi nie powiesz?
-Nie-wydyszała-Zapomnij.
Kolejne Crucio poleciało w jej stronę.
-Kto.Jest.Zdrajcą.W.Moich.Szeregach!-Krzyknął wściekły na leżącą na ziemi dziewczynę.
-Spierdalaj-Warknęła-Prawdopodobieństwo że powiem jest takie jak twój nos.Równe zeru.
Tym razem w jej stronę poleciało Imperio.
-Wstań-Powiedział do dziewczyny co ta wykonała-Wskaż kto jest zdrajcą-Powiedział.
Dziewczyna zrobiła krok do przodu po czym szarpnęła się.
-Możesz pomarzyć!-Krzyknęła.
-Dobrze skoro tak...inaczej cie złamiemy-Powiedział-Dwie rundy-Zwrócił się do śmierciożerców.
Wokół niej stało sześciu śmierciożerców.
Pierwszy posłał w jej stronę Crucio tak ja czterech innych.
Ostatnia stała Bellatriks która rzuciła w stronę jej lewej ręki klątwę tnącą.
Teraz poznawała ich wszystkich.
Lucjusz Malfoy,Rudolf Lestrange,Bellatriks Lestrange,Rabastan Lestrange,Selwyn i Severus Snape.
Leżała na podłodze jej lewa ręka była cała we krwi.
Tym razem ostatni był Snape.
Spojrzała na niego po czym zamknęła oczy.
-Crucio-Powiedział Snape a dziewczyna pierwszy raz krzyknęła.
Istniała granica bólu i Patrycja czuła że niedługo straci swoją lecz nie poddawała się.
-Jesteś głupia White.Kto jest zdrajcą?-Zapytał ponownie Czarny Pan.
-Zdrajcą jesteś ty sam.Ilu z twoich śmierciożerców wie że sam nie jesteś czystej krwi?-Zapytała dziewczyna będąc teraz na kolanach.
-Nie powiesz?Więc...Selwyn przyjacielu zabaw się z naszą drogą White-Powiedział znacząco Voldemort.
Selwyn podszedł do dziewczyny i przewrócił ją na plecy.
Jeździł rękami po ciele dziewczyny i szeptał co będzie z nią robił.
-Powiedz...kto jest zdrajcą?-Szepnął trzymając ręce na jej biodrach.
-Nie-Szepnęła.
-W takim razie...-Zaczął rozpinać jej spodnie.
Patrycja zamknęła oczy.
Czuła jego dłonie na całym ciele.
Zdarł z niej bluzkę.Dziewczyna leżała teraz w samej bieliźnie na zimnej podłodze.
Selwyn pocałował dziewczynę brutalnie i wyciągnął nóż którym raz po raz robił długie linie.
Z oczu dziewczyny wypływały łzy.
-Proszę...przestań-Szepnęła ledwo słyszalnie.
-A powiesz kto jest zdrajcą?
-Nigdy-Powiedziała a Selwyn nie za głęboko wbił nóż w bok White.
Czuła jak uchodzi z niej życie.Jak kończy swój żywot.Oczy zaszły jej mgłą zamknęła je i czekała tylko na koniec.
Usłyszała przytłumiony huk,odgłosy walki a potem ciszę.

Zakon Feniksa wparował akurat wtedy gdy Selwyn wbił nóż w bok White.
Pokonali śmierciożerców,a Dumbledor zabił Voldemorta.
Syriusz Black szybko podbiegł do White i sprawdził jej puls.
-Szybko musimy ją wziąść do św.Munga!Ona umiera!-Krzyknął Black.

Od kilku godzin w sali operacyjnej walczono o życie młodej White.
Przed salą stali Black i Dumbledor.
Black chodził zdenerwowany.Od czasu gdy ta dziewczyna go uratowała cały czas o niej myślał.
~Chyba się zakochałem w tej małej-Pomyślał Syriusz.
Z sali wyszedł magomedyk.
-I co?-Zapytał Albus.
-Dziewczyna jest silna-Powiedział ze smutkiem magomedyk-Lecz szanse że ona przeżyje są tak nikłe że prawie ich niema...Najważniejsze są następne dwie godziny.Jedna osoba może do niej wejść-Powiedział i odszedł.
Syriusz spojrzał błagalnie na Albusa a ten skinął mu głową.
Black wszedł do sali i spojrzał na bladą dziewczynę.
Usiadł obok łóżka złapał dziewczynę za dłoń.
-Pewnie mnie nie słyszysz lecz chciałbym ci powiedzieć że zakochałem się w tobie White.Nigdy nie czułem nic takiego jak teraz.Odkąd uratowałaś mnie w Departamencie Tajemnic jesteś jakby częścią mnie.Gdy niema cię obok czuję się taki...taki pusty-Mówił cały czas.


Dziewczyna otworzyła oczy.Była na jakiejś polanie rozejrzała się.Widziała wokół tylko trawę.
-Pewnie mnie nie słyszysz lecz chciałbym ci powiedzieć że zakochałem się w tobie White...-usłyszała głos Blacka-...Nigdy nie czułem nic takiego jak teraz.Odkąd uratowałaś mnie w Departamencie Tajemnic jesteś jakby częścią mnie.Gdy niema cię obok czuję się taki...taki pusty-Patrycja zszokowana słuchała tego co mówił mężczyzna.
Zrobiło jej się ciepło na sercu.Od kiedy tylko pierwszy raz zobaczyła Blacka była w nim zakochana więc cieszyła się z tego co mówił.
-Gdzie ja jestem?-Zapytała sama siebie.
-Jesteś w przejściu między ziemią,niebem lub piekłem-Usłyszała męski głos a przed nią pojawił się siwobrody mężczyzna o poważnym wyrazie twarzy.
-Co mam zrobić by wrócić?-Zapytała szybko słysząc następne wyznania Blacka.
-Musisz odpowiedzieć mi na dwa pytania.
-Dobrze.
-Co to jest?Nie widoczne a ogrzewa w zimne noce,nie widoczne lecz gdy odejdzie czujesz się źle.Jest ważniejsza niż wszystko inne-Patrycja spojrzała na niego.
Myślała przez chwilę po czym pstryknęła palcami.
-Miłość-Odpowiedziała z uśmiechem-Miłość ogrzewa,gdy ona odchodzi czujemy się źle i jest ważniejsza niż wszystko inne.
-Dobrze.Drugie pytanie.Zaciska zimne szpony na człowieku w kryzysowych sytuacjach.Można to mieć w oczach.Czując to odczuwamy również zimno i bezsilność.
Patrycja spojrzała na niego i przypomniała sobie co czuła gdy Selwyn ją dotykał.
-Strach.Strach można mieć w oczach-Odpowiedziała.
Mężczyzna przyjrzał jej się i uśmiechnął się lekko.
-Wracaj do Syriusza dziecko-Powiedział a Patrycja zniknęła.
Otworzyła oczy i ujrzała obok siebie Blacka który patrzył na swoje buty.
-Witaj-Na dźwięk głosu White,Black podskoczył.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko.
-Cześć-Powiedział niepewnie.
-Myślałam że kogoś kogo się kocha powinno się witać buziakiem-Powiedziała zaczepnie.
-Słyszałaś?-Zdziwił się.
-Oczywiście.Nie dało się nie słyszeć czegoś takiego-Powiedziała-To dostanę buziaka?-Zapytała z uśmiechem.
Black nic nie powiedział tylko pocałował dziewczynę.Patrycja rozchyliła usta a ich języki rozpoczęły namiętny taniec.
-Na pewno chcesz być z kimś kto ma trzydzieści lat?-Zapytał (W moim opowiadaniu Syriusz jest młodszy niż powinien.przyp.aut)
-Na pewno-Powiedziała i pocałowała go czule.
-Idę po doktora kotek-Powiedział i wyszedł.

Patrycję wypuścili dwa dni później.
Teraz z zabandarzowaną lewą ręką zmierzała razem z Blackiem do Kwatery Głównej na spotkanie Zakonu Feniksa.
Weszli do salonu w którym siedzieli już wszystkie Feniksy.
-Dzień dobry-Powiedzieli razem zwracając na siebie uwagę.
-Witajcie-Powiedział Albus-Siadajcie.
Oboje usiedli i spojrzeli na Albusa.
-Mów Dumbledor po co nas wszystkich tu zebrałeś-Warknął Snape.
-W zasadzie to nie ja mam tu coś do powiedzenia-Powiedział i spojrzał wymownie na Syriusza który ukląkł teraz przed Patrycją i wyjął czerwone pudełko.
Otworzył je a oczom wszystkich ukazał się srebrny pierścionek z czarnym oczkiem.
-Patrycjo White...czy zostaniesz moją żoną?-Zapytał z uśmiechem.
Patrycja spojrzała na niego z poważną miną.
-Oczywiście że...-Uśmiech Syriusza zgasł bo pomyślał że dziewczyna odmówi-...TAK-Rzuciła mu się na szyję i pocałowała.
-Ty wredna małpo-Zaśmiał się Syriusz i wziął ją na ręce-Myślałem że odmówisz-Zaśmiał się-Chybabym się załamał-Black zrobił poważną minę...a raczej próbował
-No oczywiście-Zaśmiała się widząc jego nieudolne próby-Przecież bez takiej wrednej małpy jak ja byś nie przeżył-Pocałowała go.
-Oh no jasne że nie.
-Gratuluję wam moi drodzy-Powiedział Albus.


Dwa miesiące później Syriusz i Patrycja ożenili się od teraz byli państwem Black.

Patrycja siedziała właśnie na blacie w kuchni.Ubrana była jedynie w majtki i czarną koszulę Syriusza.
-Syrii
-Hmm?
Stanął przed nią i spojrzał z uśmiechem w jej oczy.
-Ja chcę dziecko-Powiedziała z miną dziecka w sklepie z zabawkami.
Syriusz uśmiechnął się i wziął ją na ręce.
-Co robisz?-Pisnęła dziewczyna.
-Chciałaś dziecko?
-Noooo
-No to idziemy je zrobić koteczku-Zaśmiał się.
-Kretyn-Mruknęła po czym pocałowała Syriusza-Ale mój kretyn.
-Kocham cię księżniczko
-A ja ciebie książę





2 komentarze:

  1. Jacie!!!!! Jakie słodkie :D tego dzisiaj potrzebowałam :D
    Chociaz nie wiem, jakos tak za Syriuszem nie przepadam, ale tutaj go lubię! Dziękuję Ci za to;)

    OdpowiedzUsuń