piątek, 13 listopada 2015

Rozdział 4 "Wampir"


Patrycja siedziała w swojej otwartej trumnie i spoglądała na zdjęcie jej i jej siostry jeszcze z przed jej wampiryzmu.
Pogłaskała zdjęcie Maddi i schowała twarz w dłoniach.
-Nienawidzę siebie-Powiedziała na głos.
-Tamci panowie dali mi coś dla ciebie-Powiedział Maks który dopiero wszedł do pokoju.
Dziewczyna spojrzała pustym wzrokiem na chłopaka.
-Nie podchodź...-Powiedziała lecz chłopak ruszył w jej stronę-Zrobię ci krzywdę-Powiedziała płaczliwym głosem.
-Nie zrobisz-Powiedział pewnie i usiadł obok niej-Tamci powiedzieli mi że jesteś wampirem i powiedzieli kim była Maddi-Powiedział i założył dziewczynie kosmyk za ucho.
Patrycja wzięła dużego łyka z butelki i spojrzała w okno.
-A powiedzieli ci co jej zrobiłam?-Zapytała.
-Tak-Odparł niepewnie chłopak.
Dziewczyna westchnęła.Natan położył głowę na kolanach dziewczyny.
-Jesteś podobny do niej-Powiedziała głaszcząc chłopaka po włosach-Ona też miała takie oczy.One też patrzyły na mnie z przerażeniem.Pamiętam dokładnie jej krzyk gdy umierała-Powiedziała-Pamiętam jak krzyczała ale było za późno.Przestałam dopiero gdy umarła gdy nie zostało w niej nawet iskierki życia.Moja mała Maddi...którą zabiłam-Patrycja rozpłakała się a chłopak ją przytulił.
-No już...spokojnie.Jesteś tu teraz ze mną-szeptał do jej ucha-Już nic złego się nie stanie,masz mnie,tego pana z którym byłaś by mnie kupić.No już...już.
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała głęboko w oczy chłopaka.
-Jeśli tylko zechcesz możesz odejść...w każdej chwili-Szepnęła
-Nigdzie się nie wybieram.
~I tak nie mam gdzie iść a poza tym przy tobie czuję się bezpiecznie-Pomyślał.
Chłopak niepewnie pocałował dziewczynę o dziwo ona pogłębiła pocałunek.
-Będziesz żałował-Mruknęła pomiędzy pocałunkami.
Wstała i wyszła z pokoju.
Chłopak jeszcze przez chwilę wyrównywał oddech.

Patrycja weszła do kuchni i usłyszała pukanie.
Podeszła do drzwi i zauważyła tam Jaspera.
Chłopak był wyjątkowo wściekły.Popchnął dziewczynę na ścianę i krzyknął.
-Czy ty jesteś pojebana!?Mogłaś go zabić!Padło ci na mózg!?-Krzyczał.
-Skąd...Emmet-szepnęła mrużąc oczy.
-Tak powiedział mi!Czy ty jesteś głupia masz 120 lat a zachowujesz się jakbyś miała co najmniej dziesięć!Chciałaś go zabić!Chciałaś zrobić to co zrobiłaś Maddi?!-Krzyknął.
Dziewczyna zacisnęła zęby.
-Nie waż się o niej wspominać-Warknęła.
-Myśl co robisz!Przecież wiesz że on nie dał by ci rady tak jak twoja słaba siostrzyczka!Jesteś idiotką Patrycjo White!Nie myślisz o innych!Już wiem czemu Danny z tobą zerwał!-Uderzył w czuły punkt.Zrozumiał to.Jednak za późno-Ja...to...nie...ja...nie.
-Wynoś się-Powiedziała cicho dziewczyna.
-Ja...
-Wynoś się!-Ryknęła a jej oczy przybrały kolor białego złota-Wynoś się i nie wracaj!
Chłopak wycofał się i wybiegł z domu.

Patrycja wbiegła do salonu i zaczęła rzucać rzeczami na prawo i lewo.
Była wściekła.Łzy wściekłości leciały jej po policzkach.

Natan słysząc dziwne dźwięki wbiegł do salonu.

Zobaczył tam kompletnie załamaną wampirkę.
Klęczała na podłodze wbijając paznokcie w ziemię.

Chłopak podbiegł do niej i przytulił.
Przytulał ją nawet gdy szarpała się i robiła mu krwawe ślady.

Uspokoiła się dopiero gdy Nataniel zemdlał z powodu upływu krwi.
Podbiegła wtedy do telefonu i zadzwoniła na karetkę uprzednie sprzątając cały bałagan.

Karetka przyjechała w pięć minut.
-Co się stało?-Zapytał lekarz na miejscu.
Znała tego lekarza więc wzięła go na bok i wytłumaczyła co zrobiła.
On jako jeden z nielicznych wiedział o jej wampiryźmie.
-Lecę na salę-Powiedział 30letni lekarz i odszedł.
Dziewczyna wyszła ze szpitala i wróciła po godzinie.
Po dwóch godzinach z sali wyszedł lekarz.
-I co?-Zapytała.
-Wbiłaś pazury głęboko w brzuch chłopaka.Mógł tego nie przeżyć...ale jest silny i dał radę.Możesz go zobaczyć...blizna pozostanie-Powiedział i odszedł.
Patrycja weszła do sali i stanęła daleko od chłopaka.
Natan otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę.
-Co się...?
-Widzimy się ostatni raz...Od jutra będziesz mieszkał w specjalnym ośrodku-Powiedziała patrząc na zszokowanego chłopaka-Drugi raz bym cię zabiła-Odpowiedziała na nieme pytanie-Kupiłam ci ubrania.Jutro z samego rana odwiozę cię do ośrodka-Powiedziała i wyszła z sali.
Gdy wyszła oparła się o drzwi i zjechała po nich w dół.


Chłopak siedział w szoku.
~Odda mnie?-Zapytał sam siebie.
Mimo że była od niego starsza.Mimo że był z nią narażony na śmierć.Mimo że nie znał jej długo,i jeszcze dużo "mimo że" to chciał z nią zostać.
To było dziwne uczucie.
~Chyba się zakochałem-Pomyślał-Ale przecież znam ją niecały dzień w którym mogłem dwa razy zginąć!......Ale kocham ją.Chcę aby była szczęśliwa.Chcę czuć jej pocałunki.Chcę ją całą-Pomyślał-A teraz ona chce mnie oddać-Pomyślał wściekły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz