wtorek, 15 grudnia 2015

Moje myśli...

Czy to jest miłość?
Sama nie wiem może to tylko puste przywiązanie?
No bo skoro nie kochałam cię to dlaczego teraz nie mogę zapomnieć?
Dlaczego gdy podrywałeś inną...ja tak bardzo cierpiałam?
Dlaczego nie mogę przestać myśleć o tobie?
Przecież przed wszystkimi udaję że nie rusza mnie to że nie spotykamy się...
Przecież od zawsze tak było!Kiedy ty mówiłeś że mnie kochasz ja mówiłam że jesteś idiotą!
Więc do cholery czemu nie mogę oszukać siebie?
Co to za głupie uczucie?To na pewno nie miłość...Ale czym jest to uczucie?Przywiązanie?Przyjaźń?Nie wiem.
Błagam wyjaśnij mi kim dla mnie jesteś?
Być może to miłość...lecz ja nie mam serca...ja nie potrafię kochać.
Nie oczekuj ode mnie rozmarzonego wzroku,ciepłych słówek,buziaków co pięć minut...

Od zawsze jestem zamknięta w sobie,lubię samotność i lubię się bać.Może jestem dziwna ale tak jest.

Jestem jak skrzynia.
Większość chłopców których poznałam próbowało otworzyć mnie siłą lub poddawali się już przy pierwszej próbie poznania.

Ale tak się nie da.Nie lubię gdy ktoś zakłóca mój spokój.
Jeśli jakiś chłopak chce ze mną być musi przebyć długą drogę.


...Taką jak ty przebyłeś...Spędziłeś dwa lata na próbie poznania mnie...A odpuściłeś tak łatwo...Twoje usta mówiły mi że mnie kochasz....a potem stwierdziły że jestem "fałszywa",stwierdziłeś że jestem "dziwką"...

Ale czy "dziwką" można nazwać kogoś kto jeszcze nawet nie przeżył pierwszego prawdziwego pocałunku?
Czy można tak nazwać kogoś kto potrzebuje pewnego czasu by przyzwyczaić się że łapiesz ją za rękę?


Najwidoczniej w twoim świecie tak...


Nie martw się...nie zabiję się z takiego powodu...
Nauczyłam się być silna i choćby nie wiem co bronić swoich bliskich,choćby ceną swojego szczęścia,zdrowia czy życia.


Są ludzie którzy cierpią bardziej na przykład moja babcia.
Jest chora.Ma cukrzycę,tarczycę i Bóg wie co jeszcze.
A jednak się nie poddaje.

W chwilach zwątpienia.W chwilach gdy chce się poddać,gdy mam już dość...przypominam sobie jak ona co dzień walczy jak się nie poddaje i uśmiecha.


Czasem kłócę się z rodzicami lub buntuje się przeciw nim ale...choćbym nie wiem jak głośno krzyczała że ich nienawidzę to jest inaczej.Zawsze będę ich kochała.
Kłócę się z nimi tylko dlatego że czasem mam dość samej siebie i nie wiem na kim wyładować złość.


Może to chore ale gdybym tylko mogła przejęłaby całe cierpienie mojej rodziny na siebie a im pozwoliłabym być szczęśliwym.
Choćby beze mnie.Moje cierpienie nie boli.Boli za to ich cierpienie.


Co zrobilibyście gdyby teraz rozpoczęła się wojna?
Walczylibyście?A może przy najbliższej okazji uciekli z rodziną?

Ja poszłabym na front.Walczyć lub zginąć byle za to co kocham.
Za rodzinę i przyjaciół,za marzenia,za kraj,za ojczyznę.

Zawsze twierdziłam że lepiej jest zginąć w obronie tego co się kocha niż żyć ze świadomością że choć wygraliśmy wojnę w świecie...przegraliśmy tę wewnątrz nas.


Wydam wam się wariatką...lecz w jakiś dziwny i pokręcony sposób wiem że kiedyś na pewno przyjdzie mi zostawić rodzinę i przyjaciół w ich obronie.
Nie wiem czy zostawię ją przez własną głupotę czy nie.
Lecz wiem że oni wtedy będą bezpieczni...i to się liczy.
Nie moje szczęście,nie moje życie a oni.
Na razie...na razie cieszę się że jestem z nimi.
Może nawet coś takiego się nie stanie.

Czasem potrafię całymi dniami myśleć o mojej rodzinie,o tym co się stanie...co się stało.
Zadaję sobie pytania typu.
Czy na pewno będą bezpieczni?
Czy znajdę kiedyś miłość?
A może jej nie rozpoznam?
A jeśli ja naprawdę nie mam uczuć i serca?
Na żadne z tych pytań nikt nie chce mi odpowiedzieć.
Lecz gdy tylko zapytam sama siebie:
Dlaczego kryję swoje prawdziwe uczucia i samą siebie?
Wtedy dostaję odpowiedź.Złośliwy głosik w głowie zawsze mi odpowiada:
Bo się boisz...
Wtedy pytam:
Czego?Czego się tak strasznie boję?
Lecz wtedy już nie odpowiada.
Słyszę tylko złośliwy śmiech w głowie.
Jestem psychiczna?Być może.



Pisząc moje myśli chciałam przekazać moje uczucia...
Ci którzy to czytają i tak mnie nie znają więc myśli są bezpieczne...
Zapewne to co napisałam było dziwne ale jaka autorka taki tekst...
Czasem wolę wyrazić swoje uczucia pisząc o nich.
Gdy piszę coś takiego wyrażam prawdziwe uczucia.
Jest to dla mnie jak spowiedź.Oczyszcza i umysł i duszę z nadmiaru emocji.













3 komentarze:

  1. Kochana piękne!
    Niestety właśnie, proste i smutne. Zawsze, ale to zawsze doceniamy po stracie. Czasami coś mamy, i ciągle chcemy więcej, bo wydaje nam się, że to za mało.
    Ech :(
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiałam po prostu napisać co w danej chwili myślę...przez chwilę było tego za dużo i musiałam to zapisać

    OdpowiedzUsuń
  3. I bardzo dobrze! O to właśnie chodzi, wywalić wszystko na "papier"!
    :*

    OdpowiedzUsuń