sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 2 "Po nocy nastaje dzień"


Patrycja obudziła się o dziesiątej trzydzieści pięć.Rozejrzała się i wzrokiem napotkała białą kopertę.Spojrzała niepewnie na list i przeczytała.
-Patrycja White ławka w Londyńskim parku-Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i otworzyła kopertę dalej czytając-Szanowna panno White mamy zaszczyt powiadomić panią że od września tego roku będzie pani uczęszczać do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie-Patrycja spojrzała na list niedowierzająco i zakończyła czytać.Westchnęła i schowała list,schowała twarz w dłoniach i zaczęła się opentańczo śmiać.

Macie czasem coś takiego że jest tak źle że zaczynacie się śmiać?Patrycja White właśnie teraz miała coś takiego.

Uciekła z sierocińca,w nocy śnił jej się jej conocny koszmar,nie ma gdzie się podziać a do tego ktoś postanowił sobie z niej okrutnie zażartować.
-No po prostu żyć się odechciewa...-Powiedziała do siebie-A to wszystko na własne życzenie.
Severus obserwował dziewczynę od samego jej przebudzenia i uśmiechną się ironicznie gdy zaczęła się śmiać czytając list
Dziewczyna usiadła na brzegu tak jak dzień wcześniej i wyjęła scyzoryk,znalazła gałązkę i zaczęła ją sobie "ostrzyć" nożem.
Gdy ta czynność jej się znudziła wyjęła wodę i napiła się,nie była szczególnie głodna.
Wstała i ruszyła przed siebie,szła tak już długo aż dotarła do dworca.
Rozejrzała się po nim i ze strachem zauważyła że jacyś trzej chłopacy biją jakiegoś  innego w wieku mniej więcej czternastu lat.Podbiegła tam i stanęła między nim a chłopakami z zaciętą miną.
-Zostawcie go!-Warknęła.
-A co nam możesz zrobić?-Zaśmiał się jeden z nich.
Dziewczyna wyciągnęła scyzoryk z kieszeni w wyciągnęła go przed siebie.
-Zostawcie go bo gorzko tego pożałujecie-Warknęła patrząc na nich lodowato.
Dziewczyna miała tak szaleńcze błyski w oczach że dwaj chłopacy cofnęli się znacznie lecz jeden z nich patrzył na nią z góry uśmiechając się ironicznie.
-I co chcesz z tym zrobić?Żyły sobie podciąć?Idź stąd bo cię uderzę-Powiedział lodowato chłopak.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka i schowała scyzoryk lecz nadal patrzyła mu w oczy.
-Dajesz-Powiedziała lekko a na zdziwioną minę chłopaka powiedziała-Uderz mnie.
-Nie prowokuj-warknął.
Dziewczyna kątem oka widziała jak chłopak za nią podnosi się i staje za nią.
Dziewczyna spojrzała na niego z niemym pytaniem na co on lekko skinął głową.Patrycja schowała rękę za siebie i złapała go za jego dłoń.
-Bo co?-Odszczeknęła chłopakowi.
-Bo.Cię.Zabiję.-Syknął. i wyjął pistolet celując nim w ziemię.
Szarpnęła chłopaka za rękę i uciekła razem z nim.Pobiegli za budynek i widząc otwarte drzwi opuszczonego budynku koło dworca,wbiegli do budynku i zamknęli drzwi wchodząc do środka.
Patrycja spojrzała przez okno i widziała jak chłopcy biegną w przeciwną stronę odechnęła ze spokojem i spojrzała na chłopaka który jej się przyglądał.
-Należą mi się wyjaśnienia-Powiedziała młoda.
-Nie potrzebne-mruknął chłopak na co dziewczyna przewróciła oczami.
-Jak się nazywasz?Ja jestem Patrycja White.
-Daniel Golden...Nie sądzisz że to aroganckie mówić do mnie na ty skoro jestem starszy?-Dziewczyna prychnęła.
-Zważając na to że przed chwilą uratowałam ci tyłek to nie.
-Ile ty masz lat?
-11 a ty?
-Czternaście-Odpowiedział-Co ty tu robisz małolato?
-Tylko nie małolato-warknęła-Uciekłam z sierocińca.
Daniel uniósł sarkastycznie brew.
Dziewczyna przyjrzała mu się.
Jeansy tak jak ona i czarna koszulka przylegająca do ciała z napisem "Never give up".
Daniel miał brązowe oczy i włosy.
Był przystojny z tym ironicznym uśmieszkiem.
-I jaka ocena?Fajny jestem nie?-Zapytał złośliwie.
White spojrzała na niego z politowaniem.
-Dziewięć na dziesięć narcyzie-Zaśmiała się przyjaźnie i rozejrzała po budynku.
Stara kanapa i kilka mebli.Usiadła na kanapie i spojrzała na chłopaka krytycznie.
-Wyglądasz jakbyś walczył z jakimś bokserem.Masz krew na bluzce i twarzy.Chodź tu-Chłopak wykonał poleceniem i usiadł na kanapie-Czekaj-powiedziała i udała się poszukać czegoś do opatrzenia chłopaka.
Zajrzała do łazienki i znalazła tam apteczkę.Wyjęła z niej bandarz,krem i szmatkę.
Usiadła obok chłopaka i przetarła mu szmatką miejsce na policzku gdzie miał krew.
Posmarowała miejsce kremem.
-Ściągnij koszulkę-powiedziała lekko.
-Co?
-Nie co,tylko ściągaj koszulkę bo cała będzie od krwi-syknęła do niego.
Chłopak ściągną koszulkę i oparł się o kanapę,dziewczyna usiadła koło niego i wyjęła wodę.
-A woda do czego?-Zapytał zdziwiony za co został obdarzony rozbawionym spojrzeniem.
-Żebyś nie musiał jechać do szpitala z zakarzeniem-roześmiała się.
Wodą przemyła ranę na brzuchu chłopaka,posmarowała kremem i owinęła bandarzem.
-Skończyłam-Uśmiechnęła się patrząc krytycznie na swoją pracę.
Chłopak spojrzał na nią z uśmiechem i zapytał.
-Dlaczego uciekłaś z sierocińca?-Uśmiech zniknął z jej twarzy.
-Miałam dość takiego życia i wczoraj czując okazję uciekłam,spałam na ławce w parku a rano...wiesz co znalazłam?-Zapytała-List...Był to ten list-Powiedziała i podała chłopakowi list.
Daniel czytał go z zaskoczeniem a na koniec z lekkim uśmiechem spojrzał na Patrycję.
-Co o tym myślisz?
-Że to głupi żart-Powiedziała i dodała ciszej-Tak jak całe moje życie-Nie wiedziała że chłopak to usłyszał.

Snape pod zaklęciem przyglądał się od początku tej chorej sytuacji z White i Goldenem.
Severus postanowił jeszcze chwilę poczekać i się ujawnić.

-Dlaczego?-Zapytał Daniel.
-Ten list...coś takiego jest dla ludzi wyjątkowych a ja...ja jestem tylko małą głupią White...Kretynką która nigdy nie umiała się obronić...Idiotką która od zawsze miała pod górkę...Jestem zbyt dumna aby prosić o pomoc...Byłam zbyt głupia by krzyczeć-Z jej oczu zaczęły wypływać łzy.
-Co to znaczy że nie umiałaś się bronić,prosić o pomoc i...i dlaczego byłaś zbyt głupia by krzyczeć?-Zapytał z szokiem Daniel.
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko podeszła do okna i spojrzała przez nie.
-Patrycja!-Warknął
-Daniel...ja nie umiałam się bronić...on był silniejszy-rozpłakała się.
Daniel podszedł do niej i przytulił.
Dziewczyna usiadła na kanapie razem z przytulającym ją chłopakiem.
-Ale kto i co ci zrobił?-Pytał zdezorientowany chłopak.
-Mój opiekun w sierocińcu nazywa się Seth Werein,trzy tygodnie temu miałam z nim jako jedyna zajęcia dodatkowe...byliśmy w najbardziej oddalonej części sierocińca-Powiedziała już spokojniej dziewczyna-On...on zaczął mnie dotykać...zamknął drzwi i ja nie miałam gdzie uciec...on...on mnie zgwałcił...Od tego czasu mam koszmary. 
Chłopak przytulił roztrzęsioną dziewczynę do siebie.
-Już cii spokojnie...już mała-Dziewczyna po kilku minutach uspokajania usnęła.

Severus słyszał i widział wszystko.
~Muszę się pokazać-Pomyślał gdy mała zasnęła.
Mężczyzna wszedł do pomieszczenia i warknął.
-Golden.Mógł byś mi łaskawie wytłumaczyć co tu robisz?
Chłopak odwrócił wzrok od Patrycji na Severusa.
-Profesorze?Ja...Był pan tu od początku?-Zapytał zmieszany chłopak.
-Tak-odpowiedział chłodno.
-A więc słyszał pan że Patrycja dostała list z Hogwartu?-Snape skinął głową.
-Co z nią zrobimy?-Zapytał martwiąc się o dziewczynę.
Czuł się jakby to była jego siostra.
-Muszę powiadomić dyrektora Dumbledora o tym co stało się White,a poza tym dyrektor zlecił mi być jej opiekunem na czas aż nie dotrze do Hogwartu-Powiedział Snape.
Daniel spojrzał nieufnie na Snapa i powiedział.
-Mam ją obudzić?
-Nie,wezmę ją jak księżniczkę na rękach-prychnął Snape wściekle.
Chłopak kucnął koło dziewczyny.
-Mała...wstawaj-Powiedział cicho.
-Wstawaj kretynko-Powiedział Snape już głośniej na co Patrycja podniosła się szybko i odsunęła się jak najdalej od chłopaka.
Patrycja zamrugała oczami.
-Nigdy.Więcej.Mnie.Tak.Nie.Budź.-syknęła w stronę Daniela i schowała twarz w dłoniach.-Kim pan jest?-Zapytała patrząc ciekawie na nową osobę w pomieszczeniu.
-Jestem profesor Severus Snape,Mistrz Eliksirów w Hogwarcie-Powiedział oficjalnym tonem i uśmiechnął się ironicznie na zszokowaną minę White.
-Co?-Zapytała Patrycja z głupią miną.
-Nie co,tylko słucham a poza tym nie mam czasu ci nic tłumaczyć więc rusz się i chodź musimy cię przygotować na podróż do Hogwartu-Powiedział Snape.
-Obcy mężczyzna mówi mi że pomoże mi się przygotować do tego aby pojechać do Szkoły Magii i Czarodziejstwa hmm...brzmi spoko-Rzuciła sarkastycznie mała na co Daniel zachichotał.
Snape westchnął i wyciągną różdżkę.
-Incendio-Szepnął wskazując różdżką na ścianę która teraz zaczęła płonąć.
-Łał-szepnęła młoda-Dobra wierze,już idę-Powiedziała dziewczyna
-Golden wypad do domu-Warknął Mistrz Eliksirów.
-Widzimy się w Hogwarcie mała-Uśmiechnął się Daniel.
-Do zobaczenia-Pomachała mu.
Severus przewrócił oczami.
Dziewczyna wzięła swój plecak i stanęła przed mężczyzną.
-Złap mnie za ramię-powiedział Snape co dziewczyna wykonała.
Poczuli szarpnięcie i znaleźli się na jakiejś ulicy.
-Gdzie jesteśmy?-Zapytała.
-Jesteśmy na ulicy Pokątnej-Powiedział i przyjrzał jej się.
Miała niebieskie oczy po Eveline ale włosy miała po Evanie.
~Ciekawe czy ma też ich charaktery-Pomyślał Severus.
-Chodź musimy iść do Banku Gringotta
-Dobrze-Powiedziała mała.
~Dobrze że Dumbledore dał mi klucz do skrytki Whitów-Pomyślał Snape.
Weszli do Gringotta i skierowali się do jednego z goblinów.
Dziewczyna rozglądała się niepewnie.
Słyszała wszędzie szepty.Podeszli do goblina.
-Panna Patrycja White chciała by otworzyć swoją skrytkę-Powiedział Snape.
Wszystkie oczy skierowane były w tej w chwili w stronę White.
~Dlaczego on się tak na mnie patrzą?-Zapytała sama siebie w myślach.
Zewsząd dało się słyszeć głośne szepty lub wciąganie powietrza,ktoś nawet posunął się do krzyknięcia.
-To córka Whitów!-Patrycja nic nie rozumiała z tej sytuacji.
Goblin przyjrzał się zmieszanej dziewczynie i powiedział.
-A czy panna White ma swój klucz?-Dziewczyna spojrzała jak Snape podaje goblinowi klucz.
Zeszli razem z goblinem do małego wózka.
Jechali przez chwilę aż dotarli do skrytki White.
-Skrytka dwieście dwadzieścia dwa.Lampę proszę.Klucz proszę.
Stworzenie otwarło skrytkę a oczom dziewczyny ukazały się góry złotych monet i inne rzeczy.
Uwagę dziewczyny przykuł srebrny sztylet z jej nazwiskiem wypisanym na ostrzu.
Wzięła przedmiot do ręki na co ten zaświecił na zielono.
Dziewczyna zobaczyła przed oczami kobietę i mężczyznę.
~Wspomnienie~
-Witaj panie-Powiedzieli razem kobieta i mężczyzna.
Ona-młoda kobieta o brązowych włosach i niebieskich oczach.
On-młody mężczyzna o ciemnych-blond włosach i brązowych oczach.
-Witam was...Eveline,Evanie.-Skinął na nich głową mężczyzna o bladej skórze i bez nosa.
Wyglądał przerażająco.
-Przyjmijcie do naszych szeregów najlepszych czarodziejów od Czarnej Magii...Eveline i Evan White!-Krzyknął potwór bez nosa w stronę postaci w czarnych szatach i maskach.
~Koniec wspomnienia~
Otworzyła oczy i zobaczyła jak Snape przygląda jej się uważnie.
-Później o tym porozmawiamy-warknął na nią wyciągnął woreczek nabrał dużą garść pieniędzy i wsypał je do woreczka podając dziewczynie.
Patrycja schowała pieniądze i sztylet do plecaka.
Wychodząc z Gringotta,Patrycja spytała.
-Co to były za stworzenia?
-To gobliny-Odpowiedział zdawkowo Snape-Teraz idziemy kupić resztę rzeczy.
Chodzili trzy godziny i kupowali wszystkie potrzebne rzeczy.
Profesor machał różdżką na wszystko i to znikało,wytłumaczył później że przenosi te rzeczy do miejsca gdzie będzie dziś spała.
Mieli kupione już prawie wszystko,ubrania,książki,kociołki,ingrediencje.
-Nie masz jeszcze tylko różdżki-Powiedział Snape i skierował się do sklepu z szyldem "Różdżki Olivandera".
Patrycja weszła do środka i rozejrzała się niepewnie.
-Dzień dobry-Powiedziała.
Za ladą stał starszy mężczyzna który przyglądał się dziewczynie badawczo.
-Patrycja White jak mniemam?-Zapytał na co dziewczyna skinęła głową-A wydaje mi się jakbym jeszcze niedawno widział tu twoich rodziców-White spojrzała w szoku na mężczyznę-Nazywam się Olivander-Spojrzał w niebieskie oczy małej i nie ujrzał w nich nic więcej niż pustkę.Przez chwilę miał wrażenie że zobaczył w jej oczach błysk smutku lecz błysk zaraz znikł.
Olivander poszedł szukać różdżki.
Pierwsza to był niewypał.
Mężczyzna wyjął jedno z pudełek i spojrzał na White.
-A może-szepnął.
Podszedł do Patrycji i podał jej piękną czarną różdżkę.
-Ta różdżka to Cis,10 cali,Włókno ze smoczego serca-Spojrzał niepewnie na White i podał jej różdżkę.
Dziewczyna poczuła przyjemny dreszcz,machnęła różdżką i dziwnym trafem wyczarowała czarną różę.
-Łał-Szepnęła.
Snape spojrzał na White.
-Może mi pan panie Olivander powiedzieć coś więcej o tej różdżce-Zapytała ciekawa.
Mężczyzna spojrzał na dziewczynę,miała ciepłe ogniki w oczach i powiedział.
-Cis...różdżki te należą do rzadszych. Mają szczególnie mroczną i przerażającą reputację, jeśli chodzi o pojedynki i wszystkie rodzaje przekleństw. Nieprawdą jest jednak, że czarodzieje posługujący się tą różdżką przyciągają czarną magię. Ich posiadacze w historii odznaczali się wielkością zarówno czynów złych, jak i bohaterskich. Jeśli różdżka z cisu zostanie pochowana razem z czarodziejem, kiełkuje i pilnuje w ten sposób grobu swego właściciela.Włókno ze smoczego serca...różdżki o tym rdzeniu mają największą moc i są zdolne do najbardziej ekstrawaganckiej magii. Zawsze silnie związane z pierwszym właścicielem, jednak mogą go zmienić, jeśli ich następca wygra w pojedynku. Zazwyczaj uczą się szybciej niż inne rdzenie. Spośród nich to właśnie smocza różdżka jest najodpowiedniejszą do czarnej magii. Są nieco temperamentne i najbardziej podatne na wypadki. Do wytworzenia różdżki potrzebne jest serca smoka-Zakończył a Snape patrzył jak radosne ogniki gasną w oczach dziewczyny.
Przez tę godzinę zdążył powiedzieć jej co to magia,Hogwart,kim są śmierciożercy,co to czarna i biała magia i więcej takich rzeczy.Zdążył jej streścić prawie wszystko co wie o tym świecie co jest potrzebne tak młodej osobie.Powiedział jej nawet kim byli jej rodzice,dla kogo służyli i co robili.Nie powiedział jej jednak jak została umieszczona w sierocińcu.
Patrycja patrzyła na obu mężczyzn z pustką w oczach.
Wzięła kwiat i pokazała Olivanderowi że chce z nim porozmawiać w cztery oczy.Odeszli kawałek a Patrycja spojrzała w oczy mężczyzny.
-Niech panu przypomina że nie zawsze wszystko jest takie jak się wydaje-Podała mu kwiat i nie czekając na odpowiedź wyszła.
Olivander spojrzał na róże a na łodydze zauważył napis 
"Uwierz we mnie nawet gdy inni nie wierzą P.W"
Mężczyzna postanowił zawsze mieć róże przy sobie więc pomniejszył ją i przyczepił do różdżki.


1 komentarz:

  1. Ale ładnie z tą różą wymyśliłaś!
    Tylko kurde...!!!! Jak nauczyciel mógł jej to zrobic? Nie rozumiem tego w ogole :/

    OdpowiedzUsuń