sobota, 26 grudnia 2015

"Nierozłączni" Część 1


To opowiadanie będzie miało kilka części.
Dedykuję go mojej ukochanej przyjaciółce Adriannie :)
Nie kupiłam ci wielkiego prezentu kochana ale mam nadzieję że opowiadanie się spodoba :D
A propo życzeń! Chciałaby wszystkim życzyć abyście byli szczęśliwi w nowym roku! :* I żebyście komentowali ;) 
######################################################
-Widzimy się jutro przed szkołą chłopaki!
-No jasne Patka!
-Nara!
-Pa!
Piętnastoletnia dziewczyna weszła do domu w którym obecnie pomieszkiwała.
Był to dom jej wuja.
-No kurwa wreszcie już myślałem że cię tym razem ufo porwało!-Wydarł się od progu wuj na dziewczynę.
-Pół tonu ciszej jeśli łaska-Warknęła i skierowała swoje kroki w stronę swojego pokoju.
Nie zdążyła nawet wejść na schody gdy jej wuja złapał ją za ramie i wysyczał.
-Mam ciebie dość!Jutro po wyjściu do szkoły możesz już tu nie wracać!
Piękne niebieskie oczy spojrzały na wuja pusto i skierowały się w stronę jej pokoju.

Całą noc nie spała.Rano szybko ubrała się i wyszła z domu.Ubrana była w ciemne jeansy,białą koszulę i czarną skórzaną kurtkę której rękawy podwinęła pod łokcie.
Miała spory kawałek drogi do szkoły a nie mieszkała w dobrej dzielnicy aczkolwiek jej jakoś specjalnie to nie przeszkadzało i postanowiła się przejść.

Gdy dotarła pod szkołę przywitała się z kolegami.Tak KOLEGAMI bo nigdy jakoś specjalnie nie miała koleżanek.Zapewne domyślacie się że była typem dziewczyny która od małego grała w piłkę,skakała po drzewach i tym podobne.
-No siema-Przywitała się podając rękę każdemu.Było ich trzech.
Blond włosy Maks,brązowowłosy Maciek i chłopak o rudych włosach,Kamil.
Wszyscy łącznie z Patrycją mieli niebieskie oczy.Ich paczkę nazywano "Nierozłączni",Patrycja była kimś takim jak szefowa ich paczki.Podejmowała ważniejsze decyzje i wspierała ich.
Spojrzeli na nią z dziwnymi minami.
-Co znów zrobiliście?-Zapytała bo zbyt dobrze znała te miny.
Zawsze gdy oni w coś się wpakowali ona musiała ich wyciągać!
-Daniel powiedział że jesteś idiotką no i jakoś się tak złożyło że wyzwałem go na pojedynek.No wiesz...ty kontra on-Oczy dziewczyny rozszerzyły się w szoku.
Złapała Kamila za "szmaty" i warknęła.
-Czyś ty do reszty zdurniał?!Przecież wiesz że w TYCH pojedynkach wygrany może zabić przegranego!Jeśli przegram to zginę!
Oni spojrzeli na nią ze zrezygnowaniem.
-Dobrze wiesz że nie chcemy abyś zginęła...-Zaczął Maks ale Patrycja przywaliła mu z pięści w twarz.
-Po szkole nie mam dokąd iść!Wuj wyrzucił mnie z domu a teraz jeszcze to!Dobrze wiecie że choćbyście chcieli to u żadnego z was nie mogę spać bo wasi rodzice mnie nie lubią!-Krzyknęła i pobiegła na lekcje.


Siedząc na lekcji wosu (wiedza o społeczeństwie) nie mogła się skupić na tym co mówił nauczyciel.
-Panno White przyjdzie dziś pani do odpowiedzi-Stwierdził pan Werein.
-Muszę?-Spytała nieprzyjemnie.
-Tak-Odpowiedział "słodkim" tonem.
Patrycja z cichym westchnieniem wstała i podeszła do tablicy.
-Powiedz mi...czy wiesz jak inaczej mówi się na marihuanę?-Brwi dziewczyny podjechały w górę.
-Nie wie pan?-Zakpiła lecz widząc ostrzegawcze spojrzenie nauczyciela oparła się o ławkę-Można na przykład powiedzieć "blant".
-Jaki gang obecnie rządzi w naszym mieście?-Dziewczyna prychnęła pod nosem.
-To oczywiste!W naszym mieście rządzą "Bezduszni"-Powiedziała kręcąc głową.
-Hmm...Co dzieje się w naszym mieście po zmroku?-Zapytał.
Patrycja spojrzała za okno na stary zniszczony budynek.
-Po zmroku wychodzą najgorsze ścierwa by zapolować...
-Co robią?-Drążył.
Dziewczyna zacisnęła zęby i spojrzała w oczy nauczycielowi.
-A jak pan myśli profesorze?-Zapytała przybierając bojową pozę-Na pewno nie chodzą i nie rozdają cukierków!
-Kogo chcą wyeliminować bezduszni?-Pytał nieugięcie nauczyciel.
-Wszystkie inne silne gangi,paczki i grupy-Westchnęła i przetarła oczy.
Spojrzała w stronę klasy.
-Dlaczego nikogo tu nie ma?-Zdziwiła się dziewczyna.
Nauczyciel usiadł za biurkiem i spojrzał na White.
-Kazałem im wyjść 
-Dlaczego?
-Bo chciałem tylko z tobą porozmawiać.Chciałem wiedzieć czy wiesz w co wpakowali cię koledzy-Westchnął-Wiesz że Daniel Red jest dość blisko bezdusznych.Jeśli wygrasz,nierozłączni będą na czarnej liście bezdusznych a jeśli przegrasz...zginiesz-Spojrzał jej w oczy.
Patrycja usiadła na ławce i spojrzała na zegarek.
~15 minut do pojedynku-Pomyślała.
-Masz broń?-Zapytał nauczyciel.
Dziewczyna wyciągnęła dwa średniej długości bardzo ostre sztylety.
-Jesteś bardzo dobra...-Przytulił ją nauczyciel.
Pan Werein był dla Patrycji jak ojciec od czasu gdy tylko przekroczyła próg tej szkoły.
White spojrzała w oczy mężczyźnie.
-Muszę już iść-Powiedziała gdy była przy drzwiach.

Pojedynek miał odbyć się na dziedzińcu szkolnym.
-Choćby nie wiem co się stało nie możecie wejść do pojedynku.Niech wam nawet nie przyjdzie do tych pustych łbów aby mnie ratować-Powiedziała i spojrzała na wszystkich trzech.
-Powodzenia-Powiedzieli Maks i Maciek.
Patrycja odwróciła się lecz po chwili ktoś złapał jej ramię,odwrócił i przytulił.
-Przepraszam że cie w to wpakowałem-Wyszeptał Kamil.
Patrycja przytuliła całą trójkę.
-Pamiętacie?-Zapytała wyciągając położoną płasko rękę-Nierozłączni-Cała trójka położyła dłonie na dłoni dziewczyny.
-Nierozłączni-Powiedzieli wszyscy.
-Pamiętajcie-Ostrzegła ich-Nie próbujcie mi pomóc-Powiedziała i odeszła na swoje miejsce na polu walki.
Wyciągnęła sztylety i stanęła dwa metry przed niebiesko włosym Danielem.
-Witaj Red-Powiedziała zimno.
-Witaj White-Odpowiedział z uśmiechem wyższości chłopak.
Patrycja uśmiechnęła się i rozejrzała dyskretnie.
~Cholera-Pomyślała.
W tłumie wokół niej było wielu kolegów Daniela a w pewnej odległości stali bezduszni.
-Zaczynajcie!-Krzyknął chłopak który miał zapewne być "sędzią".
Patrycja uniknęła ciosu Daniela i rozcięła mu prawą dłoń.
Chłopak syknął z bólu.Patrycja ominęła kolejny cios.Spojrzała na swoją paczkę.Nim zdążyła spojrzeć na Daniela ten powalił ją jednym ciosem.Szybko się jednak podniosła i zrobiła Redowi płytką choć bolesną szramę na torsie.
Chłopak spojrzał na dziewczynę ze wściekłością.
Rozpoczęła się prawdziwa walka.Patrycja jak narazie wygrywała,powaliła Daniela i teraz stała nad nim.
Patrycja zdążyła zauważyć tylko złośliwy uśmiech Reda i usłyszeć ostrzegawczy krzyk nierozłącznych.
Dwóch chłopaków złapało ją za ramiona i przytrzymało.
Daniel w tym czasie wstał i spojrzał na nią kpiąco.
-Myślałaś że uda ci się wygrać?-Zapytał.
Patrycja zaczęła się wyrywać.
-Sam byś sobie nie poradził!Sam byś nie wygrał!-Szarpnęła się za co dostała silny cios w brzuch.
Na chwilę straciła oddech.Po tym ciosie nastąpiły kolejne coraz to mocniejsze.
-A teraz?Co o mnie myślisz?-Zapytał Daniel.
-Nic nie warte ścierwo...zabawka bezdusznych-Wychrypiała.
~Skoro mam zginąć to czemu nie jechać po całości?
Tym razem cios trafił w twarz dziewczyny.
-Co ty sobie myślisz?A!Przepraszam!Ty w ogóle nie myślisz!-Krzyknęła gdy uderzył kolanem z całej siły w jej brzuch.
Patrycja teraz nie trzymana przez nikogo upadła na kolana.
-Skoro tak myślisz...-Powiedział gdy dziewczyna łapała powietrze.
Dopiero po chwili Patrycja spojrzała co chce zrobić Daniel.
Podszedł do nierozłącznych trzymanych teraz przez kilku kolegów Reda.
Daniel staną przed Maksem i zamachnął się.
Patrycja złapała swój sztylet i podbiegła stawając pomiędzy Maksem a Danielem.
Dziewczyna zaczęła walczyć z Danielem.
Wystarczyło kilka ruchów a Daniel klęczał przed dziewczyną ze sztyletem wbitym w ramie.
Patrycja odwróciła się w stronę nierozłącznych i poruszając ustami szepnęła.
-Uciekajcie
Maks i Maciek przez chwilę się zastanawiali ale widząc rozkazujące spojrzenie Patrycji postanowili spełnić jej prośbę.
Kamil podbiegł do niej.
-Nie zostawię cię samej-Powiedział.
-Nie bądź śmieszny-Warknęła.
Kamil złapał ją za ramiona.
-Spotkajmy się dziś w domu nierozłącznych-Powiedział i uciekł.
Patrycja odetchnęła i spojrzała na Daniela.Podeszła do chłopaka i kopnęła w wystający sztylet tak że został dopchnięty do końca.
-Możesz zadzierać ze mną ale nie z nimi-Wysyczała i wyciągnęła sztylet.
Rozejrzała się za drugim sztyletem lecz nie mogła go znaleźć.
-Tego szukasz?-Zapytał wysoki chłopak o szarych włosach i oczach tego samego koloru.
~Szef bezdusznych-Pomyślała.
Patrycja zacisnęła zęby i odwróciła się z zamiarem odejścia.
Syknęła z bólu gdy sztylet rozciął jej ramię przelatując dalej i wbijając się w pobliskie drzewo.
-Aż tak ci śpieszno do grobu że mi nie odpowiadasz?-Zapytał szaro włosy.
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko schowała drugi sztylet i zaczęła iść w stronę domu nierozłącznych.
-Zadam ci pytanie...jeśli na nie,nie odpowiesz-Zacmokał-Twoi przyjaciele zginą-Powiedział szarooki.
Dziewczyna z zadziwiającą szybkością odwróciła się.
Spojrzała na trzech mężczyzn trzymających Maksa,Maćka i Kamila.
-Zaskoczyli nas-Powiedział Maks.
-Walczyliśmy ale oni byli silniejsi-Powiedział Maciek.
-Czy w takiej sytuacji nie powinniście płacić za własną głupotę sami?Cały czas to ja płacę za waszą głupotę.Czy to nie czas abyście przestali polegać tylko na mnie?-Zapytała pustym głosem.
Była wykończona tym wszystkim.Bolał ją cały brzuch po serii ciosów a do tego jeszcze ramie...
Kamil i Maciek spojrzeli na nią przerażeni.Tylko Maks patrzył dziwnie smutny.
-Ona ma racje-Stwierdził Maks przez co Kamil i Maciek spojrzeli na niego zaskoczeni-Zawsze gdy się w coś wpakujemy ona obrywa.Zawsze gdy mamy problemy ona stara się je rozwiązać.Nie ważne w jak wielkim bylibyśmy dole ona nas z niego wyciągała...Nawet teraz.Wpakowaliśmy ją w walkę z Danielem-Powiedział po czym spojrzał Patrycji w oczy-Teraz nawet nie ma gdzie się podziać a to wszystko przez nas.Bo od zawsze zatrzymywaliśmy ją czy to na piwie czy to na naradach.Załatwialiśmy jej różne akcje przez co przychodziła późno do domu-Stwierdził-To przez naszą głupotę wuj wyrzucił ją z domu....bo nie potrafiliśmy się zająć sami tym czym powinniśmy.Od zawsze to ona załatwiała wszystko za nas...
-To nie prawda!-Wtrącił Maciek za co został obdarzony wściekłym spojrzeniem Maksa.
-A więc powiedz co takiego zrobiłeś?!No co zrobiłeś przez te wszystkie lata?!No właśnie!Nic!...To Patrycja załatwiała nam wszystkie misje,ekwipunek a nawet nieraz chodziła sama na misje obrywając przy tym mocno!I co!?Nadal twierdzisz że nie robiła wszystkiego za nas?!Robiła wszystko żebyśmy my mogli żyć w miarę spokojnie!-Krzyknął wściekły.
Patrycja spojrzała na Maksa ze zmęczeniem.
-To i tak już nie ważne-Stwierdziła.
-Co?-Zdziwił się Kamil.
Patrycja pokazała mu tylko ranę na ramieniu.
-Pamiętacie jak mówiłam że moje sztylety mają pewną moc?
-Jad-Stwierdził Maciek.
Dziewczyna kiwnęła głową i uśmiechnęła się smutno.
-Ale przecież masz serum na ten jad-Powiedział przerażony Kamil.
Dziewczyna spojrzała tylko na niego ze smutnym uśmiechem.
-Miałam dziś tylko jedną-Stwierdziła.
-No...chyba masz!Przecież nic z nim nie...-Nie dokończył bo przerwał mu Maks.
-Nie powiesz mi że uleczyłaś tego dupka Daniela!-Odpowiedziało mu tylko zmęczone spojrzenie.
-Patrycja...-Powiedział Kamil ze łzami w oczach-...powiedz że masz to serum.Powiedz że wszystko będzie dobrze!Powiedz że jutro znów się zobaczymy!Powiedz do cholery!-Zaczął się wyrywać a z jego ust wydobył się szloch.
-Nie rycz-Warknęła na niego.
Szaro włosy spojrzał na dziewczynę spod przymrużonych powiek.
-Po coś go ratowała?!Przecież wiedziałaś że nie masz więcej serum!-Krzyknął Maciek ze łzami w oczach.
Maks na wpół wściekły na wpół przerażony krzyknął.
-Znów chciałaś nas ratować!Gdyby Daniel zginął bylibyśmy na czarnej liście i wtedy bezduszni by nas zabili!
-Brawo-Powiedziała dziewczyna opierając się ramieniem o pobliskie drzewo-Szybko cholerstwo działa-Mruknęła.
-Gdybyśmy nie dali się złapać byłabyś teraz w drodze do domu nierozłącznych gdzie masz serum-Powiedział smutno Kamil.
-Bingo-Powiedziała z cwaniackim uśmiechem próbując trzymać fason.
Patrycja spojrzała na nierozłącznych i wyciągnęła telefon z kieszeni.
-Opiekuj się nimi-Wychrypiała do słuchawki-Zabierz ich w bezpieczne i spokojne miejsce...Zabierz ich do tego miejsca które kupiłam.Będą czekali na ciebie...-Zakaszlała krwią-...na dziedzińcu szkoły.Tylko błagam...opiekuj się nimi-Szepnęła jeszcze i rozłączyła choć ze słuchawki słychać było błagalne krzyki.
-Więc oddajesz nas-Stwierdził Maciek z wyrzutem-A mówiłaś że będziemy na zawsze rodziną!Mówiłaś że nigdy nie oddasz nas Darkowi!
Na twarzy Patrycji pojawił się szok.
-Chciałam żebyście byli szczęśliwi-Szepnęła po czym kaszlnęła.
-Nie pierdol!Nie zależy ci na nas!Zapewne zabierałaś większość kasy dla siebie po misjach!-Na twarzy dziewczyny pojawił się wyraz najszczerszego szoku-Pewnie...-Nie zdążył skończyć ponieważ przerwał mu szarooki uderzając go z całej siły w twarz.
-Dzięki-Powiedzieli równocześnie Kamil i Maks.
-Tak o mnie myślisz?-Zapytała Patrycja podchodząc do Maćka.
Chłopak klęczał teraz przed nią.
-Ja...-Spojrzał na nią ze strachem.
Dziewczyna wyciągnęła tylko z tylnej kieszeni spodni kartę kredytową.
-Założyłam dla was trzy karty.Każdemu po misji odkładałam tam część pieniędzy.Tobie odkładałam moją część bo słyszałam że twoja siostra potrzebuje operacji-Powiedziała i rzuciła mu kartę a na jej twarzy pojawił się wyraz najszczerszej niechęci.
Stanęła przed chłopakami i powiedziała.
-Myślałam że nierozłączni to rodzina.Widocznie myliłam się.Nie rozłączni to tylko banda dzieciaków która stara się być silna-Powiedziała i rzuciła każdemu z chłopaków jego kartę pod nogi.
Odwróciła się i nie zrobiła nawet pięciu kroków gdy upadła.
Maks i Kamil wyrwali się i upadli na kolana koło dziewczyny.
-Patrycja do cholery nie zostawiaj nas!-Krzyknął Kamil ze łzami w oczach.
Dziewczyna nadal oddychała lecz z każdą chwilą coraz ciężej.
Szaro oki przyglądał się całej sytuacji z mieszanką zdziwienia i podziwu dla dziewczyny.
-Przyjedzie po was Darek,zabierze was do bezpiecznego i spokojnego miejsca-Powiedziała dziewczyna trzymając dłoń Maksa.
-Odsuńcie się-Powiedział szaro włosy.
-Demon co ty chcesz zrobić?-Zapytał jeden z bezdusznych szarookiego.
Ten jednak nic nie odpowiedział tylko wyciągnął z tylnej kieszeni małą fiolkę.
-Serum...-Szepnął Kamil ze łzami w oczach.
Szaro oki wlał serum do ust dziewczyny a po chwili ta otworzyła oczy.
-Dlaczego ja nadal żyję?-Zapytała.
Maks i Kamil przytulili ją do siebie.
-Ej spokojnie-Zaśmiała się cicho-Skoro chcieliście bym przeżyła to nie duście mnie!
Chłopcy wstali i podali dłonie dziewczynie.
Gdy Patrycja tylko wstała,od razu spojrzała na szarookiego.
-Dlaczego to zrobiłeś?-Spytała spoglądając mu w oczy.
-Nie dałaś umrzeć Danielowi.Oto powód-Odpowiedział i odwrócił się-Ale gdy spotkamy się następnym razem to...
-...zapalimy razem ćmika-Zaśmiała się po czym odwróciła i spojrzała na Maćka.
-Jednak żyje co?-Zapytała i kopnęła go z całej siły w brzuch-Przyjdź dziś do starego kościoła na końcu miasta-Zwróciła się do Demona.
Demon spojrzał Patrycji w oczy.
-Mam coś czego szukasz od dawna-Odpowiedziała na nieme pytanie.
W szarych oczach pojawił się szok.
-Skąd...
-Nie tylko ty masz w tym mieście jakąś władzę-Stwierdziła i odeszła z Maksem i Kamilem w stronę kościoła.


Wieczorem Patrycja wyciągnęła ze swojej skrytki pewną kasetę.
Gdy stanęła na przeciwko Demona wiedziała że to nie ich ostatnie spotkanie.
-Uwolnij brata-Powiedziała podając mu kasetę.
Demon odszedł zostawiając dziewczynę samą ze swoimi myślami.
Kaseta zawierała dowody które pomogą wydostać się bratu Demona na wolność.


Dwa dni później...
Patrycja siedziała właśnie w salonie swojego nowego domu który kupiła za pieniądze ze swoich misji gdy ktoś zapukał do jej drzwi.
Oczekiwała dziś wizyty Maksa i Kamila którzy mieli dziś wrócić z misji.
-Już idę-Powiedziała gdy pukanie się ponowiło.
Otworzyła drzwi z szerokim uśmiechem ale gdy spojrzała na osoby stojące przed nią na jej twarzy pojawił się szok.
-Co wam się stało!?-Krzyknęła widząc Maksa i Kamila brudnych od krwi i ledwo trzymających się na nogach.
Wprowadziła ich do salonu,opatrzyła rany i kazała się umyć.
Gdy umyci,opatrzeni i najedzeni usiedli w salonie Maks zaczął.
-Zaskoczyli nas-Powiedział i spojrzał w oczy dziewczynie-Maciek był z nimi.
-Z kim?-Zapytała zszokowana.
-"Metalowcy"-Powiedział Kamil.
Patrycja zacisnęła zęby.Metalowcy to ochrona bezdusznych.
-Zostańcie tu-Warknęła i wybiegła z domu zakładając skórzaną kurtkę a jej rękawy podwijając pod łokcie.Włożyła sztylety za pasek a pistolet do kieszeni.
Po chwili słychać było tylko pisk opon motoru.

Gdy dotarła na miejsce spojrzała na dom byłego nierozłącznego.
Otworzyła drzwi do domu z kopa i weszła do salonu gdzie siedział Maciek ubrany w strój metalowca.
-Bardzo szybko się przerzuciłeś-Warknęła wyciągając pistolet.
-Maks i Kamil już przyszli się poskarżyć?-Zapytał imitując głos dziecka.
Patrycja spojrzała na niego z pogardą.
-Myślałam że chcesz być z nami.Myślałam że chcesz normalnego życia-W jej oczach pojawił się ból-Ufałam ci a ty...-Pokręciła głową-Przyszłam cię zabić-Stwierdziła a na jej twarzy pojawił się smutek-...Ale nie potrafię.Jeszcze nie teraz-Wyszła i oparła się o swój motor.
Po jej policzkach spłynęły łzy które wściekle wytarła rękawem.
-Zaufałam mu-Powiedziała kopiąc w motor tak że ten odleciał kilka metrów dalej.
Oparła się o mur i oddychała głęboko patrząc w niebo.
~Za dziesięć minut zmrok...polowanie-Pomyślała i szybko wsiadła na motor.
Do jej domu prowadziło pół godziny drogi.
Jadąc spojrzała na zegarek.
~Cholera już się zaczęło-Pomyślała-Powinnam być już w domu.Jeśli mnie złapią to będzie źle-Przyśpieszyła.
Zeszła z motoru i wstawiła go do garażu.
Otwierała drzwi do domu gdy usłyszała krzyk kilka metrów za sobą.
Odwróciła się i zobaczyła jakiegoś faceta z obrzydliwym uśmiechem nad jakąś kobietą.
Nie zastanawiała się ani chwili gdy zobaczyła że facet chce ją dźgnąć kataną.
Kobieta zamknęła oczy i czekała na koniec.
Patrycja wyciągnęła sztylety i osłoniła kobietę przed ciosem.
-Uciekaj-Powiedziała do kobiety co ta natychmiast uczyniła.
Dziewczyna spojrzała za uciekającą kobietą i tu popełniła błąd.
Mężczyzna wytrącił jej broń z dłoni i przewrócił na ziemię.
-No i co teraz White?-Zapytał mężczyzna-Poddajesz się?-Zakpił.
-Ja nigdy się nie poddaję!Choćby i sama śmierć patrzyła mi w oczy!-Krzyknęła wstając nieco chwiejnie.
~Pistolet!-Krzyknęło coś w jej głowie.
Ręka dziewczyny powędrowała w stronę tylnej kieszeni gdy wpadł jej do głowy pewien plan.
Spojrzała na mężczyznę ze słodkim uśmiechem.Podeszła do niego i delikatnie położyła dłoń na policzku.
Mężczyzna spojrzał jej w oczy i dziewczyna wiedziała że już go ma.
Facet nie zdążył się nawet zorientować kiedy Patrycja wytrąciła mu katanę z ręki i uderzyła pistoletem w skroń.
~A naboje to po co masz?-Pomyślała.
Spojrzała jeszcze raz na ciało pod jej stopami,zabrała sztylety i ruszyła w kierunku domu.
-Nie ma ich tam-Usłyszała głos mężczyzny leżącego na ziemi.
Spojrzała na faceta.
-Co?
Mężczyzna uśmiechnął się przerażająco.
-Idź sprawdź.
Patrycja pobiegła do domu wyciągając sztylety.
-Maks!Kamil!-Gdy wbiegła do salonu ujrzała miejsce walki.
Na podłodze była krew a na ścianie przyczepiony był list.

"Jeśli chcesz ich odzyskać,przyjdź do starego magazynu"

Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy.
-Nie...-Szepnęła i upadła na kolana.
Patrycja wstała i wyciągnęła z za swojej koszuli średniej wielkości srebrny łańcuszek.Otwarła go a jej oczom ukazały się uśmiechnięte buzie chłopaków.
~Cały skład-Pomyślała spoglądając na uśmiechy Maksa,Maćka,Kamila i jej własny.Pod zdjęciem wygrawerowane było "Nierozłączni ".
Przypomniała sobie jak cała czwórka ślubowała sobie wierność aż do śmierci.Każdy z nierozłącznych miał taki łańcuszek.
Patrycja zostawiła łańcuszek widoczny i wybiegła z domu.
Swoje kroki skierowała do starego magazynu.
Cały czas czuła jakby ktoś za nią szedł ale nadal z uniesioną dumnie głową zmierzała w stronę swojego celu.

Gdy wbiegła do magazynu zobaczyła Maksa i Kamila przywiązanych do krzeseł.Byli sami.Patrycja zauważyła na ich bluzach krew.
Nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo podbiegła do nich i przytuliła.
Dopiero wtedy otworzyli oczy.
-Patrycja?-Zapytał zachrypniętym głosem Kamil.
-Uciekaj stąd.Oni chcą cię złapać-Powiedział Maks zmęczonym głosem.
White spojrzała na nich ze smutnym uśmiechem.
-Obiecałam wam że nigdy was nie opuszczę.Obiecałam że będę was chronić choćby za cenę swojego życia więc słowa dotrzymuje-Powiedziała.
-Dlaczego to robisz?-Zapytał Maks ze łzami w oczach.
-Dlaczego nie dbasz o siebie ale o nas?-Tym razem odezwał się Kamil,on również płakał.
Patrycja uwolniła ich i wstając powiedziała.
-Bo jesteście dla mnie jak bracia.Straciłam rodziców.Braci już nie stracę-Powiedziała a po jej policzkach spłynęły łzy-Teraz zaopiekuje się wami Darek-Powiedziała sięgając po telefon,zatrzymali ją jednak chłopacy.Wyrwali jej z rąk telefon i odrzucili w kąt.
-Co...-Nie zdążyła zapytać gdy chłopcy złapali ją za dłonie.
-Nie zostawimy cie-Powiedzieli razem.
-Jeśli mamy zginąć zginiemy jako drużyna-Powiedział z Maks z uśmiechem.
-Jesteśmy w końcu nierozłączni-Zaśmiał się Kamil.
-To był długi dzień, bez Ciebie mój przyjacielu...
Opowiem ci o nim, gdy znowu cię zobaczę.Zaszliśmy bardzo daleko tak, zaszliśmy bardzo daleko, dobrze zaczęliśmy.Opowiem ci o tym, gdy znowu cię zobaczę pozwól, że ci opowiem.Gdy znowu cię zobaczę....Pamiętacie?-Zapytała z uśmiechem dziewczyna.
-See you again-Stwierdził głos za nimi.
-To był długi dzień...-Zaczęła Patrycja patrząc na Maksa.
-...bez ciebie mój przyjacielu...-Maks spojrzał na Kamila.
-Opowiem  ci o nim,gdy znów cię zobaczę...-Powiedział Kamil.
-Zaszliśmy bardzo daleko tak,zaszliśmy bardzo daleko,dobrze zaczęliśmy-Usłyszeli głos Maćka który teraz stanął przed nimi.
-Opowiem ci o tym, gdy znowu cię zobaczę pozwól, że ci opowiem-Powiedziała Patrycja wyciągając rękę w stronę Maćka.
-Gdy znów cię zobaczę-Dokończyli wszyscy razem.
-Jeśli wy macie zginąć to ja też-Stwierdził Maciek-Popełniłem niewybaczalny błąd.Ale teraz to zrozumiałem.Jesteście dla mnie jak rodzina i nie pozwolę wam zginąć beze mnie-Na twarzy każdego pojawił się uśmiech.
Patrycja rozejrzała się dokoła i zrobiła dziwną minę.
-Coś mi tu nie pasuje-Warknęła-Skoro mają nas wszystkich to czemu nas nie zabiją?-Jej czujny wzrok rejestrował dokładnie całe pomieszczenie-Dlaczego nie atakują?To nie możliwe żeby przy takiej okazji dali nam tak po prostu zwiać.
Chłopcy spojrzeli na nią.
-Kurwa-Zaklął Maks przecierając dłońmi twarz-Kamil pamiętasz co mówili jak nas zabierali?
Kamil podrapał się po brodzie i nagle jakby doznał cholernego olśnienia.
-Powiedzieli że zniszczą nam życie w bardziej bolesny sposób-Stwierdził.
Patrycja spojrzała na nich z przerażeniem i zaczęła biec do wyjścia.
Chłopcy pobiegli za nią zdziwieni.
-Patrycja co się dzieje?!-Krzyknął Maciek.
-Oni zabiją wasze rodziny!-Krzyknęła i przyśpieszyła.
Patrycja wbiegła na ulicę gdzie mieszkają nierozłączni i stanęła jak wryta.
-Nie...-szepnęła widząc ciała rodzin nierozłącznych.
Każdy z chłopaków podbiegł do swoich rodziców i zaczął płakać.
Patrycja wyjęła papierosa i drżącymi rękami odpaliła go siadając i płacząc.
-To moja wina...moja wina...moja wina-Szeptała patrząc pustym wzrokiem.
W pewnej chwili zaczęła krzyczeć z bezsilności.Po jej policzkach spływały łzy.
-Jezu Chryste!Patrycja!-Maks potrząsnął dziewczyną z całej siły a ona spojrzała na niego pustymi oczami.
-Moja wina...m-moja wina-Szeptała.
Maks nie zdążył nawet zrozumieć jak dziewczyna tak szybko wstała.
Patrycja stanęła kilka metrów przed Maksem i przyłożyła sobie pistolet do skroni.
-Beze mnie będzie wam łatwiej-Powiedziała i już miała nacisnąć spust gdy ktoś delikatnie ułożył jej ręce wzdłuż ciała i przytulił od tyłu.
-Spokojnie-Szepnął jakiś chłopak-To nie twoja wina-Uspokajał ją-Już wszystko dobrze-Przytulił ją do siebie mocniej.
Nierozłączni patrzyli na tę scenę ze zdziwieniem.
-Dlaczego to robisz?-Zapytała Patrycja.
-Ale co?-Zapytał cicho.
-Pomagasz mi już drugi raz-Stwierdziła.
-Ty też mi pomagasz-Odpowiedział.
-Wiesz kto to zrobił?-Zapytała nadal w jego objęciach.
-"Promienie"-Opowiedział wypuszczając ją ze swoich ramion.
Patrycja odwróciła się i spojrzała w szare oczy.
-Po co tu przybyłeś?-Zapytała.
-Chcę wam zaproponować abyście dołączyli do mojego gangu jako spece od cięższych misji-Powiedział patrząc na Patrycję.
-Co będziemy za to mieli?-Zapytał Maciek.
-U nas będzie wasz dom.Będziecie nadal nierozłącznymi ale połączonymi z nami.
-Często będą misje?-Zapytał Kamil.
Szaro włosy spojrzał na chłopaków i odpowiedział.
-Wy będziecie mieli misje rzadko ale Patrycja...możemy powiedzieć że będzie moim szpiegiem-Stwierdził.
-Nie możemy się na to...-Zaczął Maks.
-Zgadzamy się-Powiedziała Patrycja.
Maks podszedł do dziewczyny i uderzył w twarz.
-Przestań w końcu!-Wydarł się-Bądź choć trochę egoistyczna!Przecież tak nie można!My sobie będziemy siedzieli a ty będziesz chodzić na misje!Ta jasne!Nie ma mowy!-Patrzył na nią z zacientością-Już wolę zdechnąć niż pozwolić ci się poświęcać!Pozwól chociaż abym ja chodził z tobą na misje!
Patrycja stanęła przed nim.
-Zawsze możecie wszyscy odejść!Nie potrzebuję was!-Krzyknęła wściekle i zdjęła pierścień przywódcy,dopiero po chwili zdając sobie sprawę co zrobiła.
Na twarzy chłopaków pojawił się szok.Maks podniósł pierścień i założył go.
-Skoro takie jest twoje zdanie...-Odwrócił się i zabierając ze sobą chłopaków odszedł.
-Maks!Czekaj!-Złapała Maksa za ramie i odwróciła-Ja nie...-Chłopak nie dał jej dokończyć bo przewrócił ją i spojrzał na nią z pogardą.
-Twierdziłaś że to co zrobił Maciek było kary godne.Ale on przynajmniej nie wyrzekł się bycia jednym z nas!Pamiętasz?Gdy ściągniesz nasz pierścień przestajesz być jedną z nas-Powiedział i odszedł.
-Co ja zrobiłam?-Zapytała sama siebie.
Spojrzała w niebo i westchnęła.
Po chwili przed nią uklęknął Demon.
-Oni wrócą-Powiedział kładąc dłoń na jej policzku.
Z oczu dziewczyny poleciały łzy.
-Nie...Maks ma zbyt wiele dumy do tego aby wrócić.Choćby miał umrzeć nie przyzna się do porażki-Szaro oki starł łzę dziewczyny i pomógł jej się podnieść.
-A więc idziesz ze mną?-Zapytał.
-Idę-Powiedziała i ruszyła za Demonem w nieznane.





1 komentarz:

  1. Wow!
    Jakie to pokręcone! Ale za to jakie fajne!
    Takie mroczne, waleczne no wow!
    Przechodzę do drugiej części bo ciekawa jestem jak nie wiem, co bedzie dalej i gratuluję wyobraźni!

    OdpowiedzUsuń